- U mnie wyprowadzka była podyktowana jednym: zależało mi, żeby mama ułożyła sobie życie. Była po rozwodzie z tatą, poznała kogoś. Chciałem, by mogła spokojnie wić gniazdko, a nie zamartwiać się dwudziestoparoletnim synem - opowiada Majewski. Dodaje, że za jednym zamachem ułożył życie mamy i swoje. Zaczął pracować w radiu i nie wrócił do domu. Początki jednak nie należały do łatwych.
- Gdy facet mamy wyjechał na tydzień, a ja się przeziębiłem, natychmiast pojechałem chorować do niej. Pępowinę odcinałem powoli - ujawnia Majewski.