Lidka z "Czterech pancernych i psa" nie zaznała wcześniej takiego uczucia. Już po dwóch miesiącach wiedzieli, że są dla siebie stworzeni. "Nie mogliśmy postąpić inaczej"
Mówi się, że taka miłość przytrafia się w życiu tylko raz - choć Małgorzata Niemirska miała już męża, gdy poznała Marka Walczewskiego, strzała amora dosięgła ją od razu. On także, jak miało się okazać, był w formalnym związku. Aby dać szansę kwitnącemu uczuciu, musieli więc zdecydować się na bolesne rozwody.
Prowadził tryb życia niewskazujący na to, że jest żonaty. Tego tematu nie było między nami. Ja o tym, że on jest żonaty i z kim, dowiedziałam się, kiedy już było za późno - wspominała w rozmowie z Gazetą Wyborczą Małgorzata Niemirska.
Jak łatwo się domyślić, kiedy już po dwóch miesiącach znajomości doszli do wniosku, że "są dla siebie stworzeni", a także pragną być razem, wybuchł niemały skandal towarzyski. Jak wspominała Lidka z "Czterech pancernych i psa", wielu przyjaciół uważało, że popełniają duży błąd. Nie wróżono im udanej przyszłości nie tylko ze względu na dzielącą ich różnicę wieku, ale i temperamentów. Para udowodniła jednak z biegiem lat, że się mylili.
Patrząc z perspektywy na to, czym byliśmy dla siebie, nie mogliśmy postąpić inaczej. Są takie sytuacje w życiu, kiedy się działa jak laser, kiedy ma się siłę, która kruszy mury. Tak było w tej sprawie. Byliśmy dla siebie stworzeni. (...) Rozwody są okropne, ale większym grzechem byłoby, gdybyśmy nie wykorzystali szansy, jaką dał nam los - podkreślała aktorka.
Intuicja nie zawiodła Małgorzaty Niemirskiej, która przeżyła z Markiem Walczewskim piękne 35 lat, aż do momentu jego śmierci. Sam ślub potraktowali skromnie - uroczystość miała nie trwać nawet pół godziny, zaproszeni zostali jedynie świadkowie. Nawet rodzina aktorki nie wiedziała, że zdecydowała się ponownie wyjść za mąż! Zamieszkali razem w niewielkim lokum, aby po dwóch dekadach zbudować własny, wymarzony dom.
Ciepło i przytulnie jest wszędzie tam, gdzie jest Małgosia. Jest między nami coś, co przypomina uzależnienie. Chyba nie potrafimy już żyć oddzielnie - komentował związek z Niemirską Marek Walczewski w rozmowie z "Echem dnia". Brzmi jak prawdziwa miłość!
Związkowi Małgorzaty Niemirskiej i Marka Walczewskiego nikt nie dawał szans. Przeżyli razem 35 lat
Choć Małgorzata Niemirska nie kryła, że długo walczyli o dziecko, kolejne zabiegi nie przynosiły upragnionych efektów. Kiedy jasne stało się, że aktorka w ciążę nie zajdzie, Walczewski jej nie zawiódł. Razem stworzyli rodzinę, w której wzajemnie opiekowali się sobą.
Dlatego myśmy byli dla siebie nawzajem ojcem, matką, dzieckiem. Stworzyliśmy dom, w którym byliśmy samowystarczalni. Opiekowaliśmy się sobą. On mną jak ojciec - przyznawała wzruszona Małgorzata Niemirska.
Niestety, życie bywa przewrotnie okrutne - kiedy miłość kwitła, w cieniu skradała się już bezwzględna choroba. Marek Walczewski zaczął mieć z pozoru niewinne problemy z pamięcią.
Zaczęło się od drobiazgów: niezamkniętej szuflady, niezakręconego kranu. Obracał to w żart, bagatelizował. (...) Bronił się. Nie nazywaliśmy tej choroby. Mówiliśmy, że są zmiany w mózgu i trzeba brać lekarstwa. W końcu przestał odróżniać, gdzie co jest w domu. Jak już podpalił piwnicę, zalał kuchnię, spadł ze schodów, to zaczęło być groźnie - wspominała w rozmowie z Gazetą Wyborczą trudne chwile. Choć kroiło jej się serce, musiała zdecydować się na umieszczenie męża w domu opieki dla osób cierpiących na chorobę Alzheimera.
Aktorka do ostatku sił walczyła o męża. Aby opłacić prywatną placówkę, podejmowała się wszelkich zleceń, grając na planie nawet kilku produkcji na raz. Stale kursowała między pracą, a Walczewskim, choć ten nie orientował się już, gdzie się znajduje. Wciąż rozpoznawał jednak jedną, ukochaną twarz.
Jeżdżąc do niego przez pięć lat, niemal codziennie się z nim żegnałam. To było straszne - patrzeć, jak najukochańsza osoba traci rozum, jak z tym walczy, jak tego nie chce. Żeby tak całe życie grać i nagle przestać? Tak się z tym męczył, że jak do innych pacjentów przychodzili ludzie w odwiedziny, to myślał, że to publiczność... - te słowa Małgorzaty Niemirskiej wręcz łamią serce.
Marek Walczewski opuścił ukochaną żonę w 2009 roku, po 5 latach spędzonych w domu opieki. Jak wyglądały ostatnie chwile aktora?
Spojrzał na mnie, powiedział, że jestem piękna. I odszedł - wyznawała smutno aktorka. Udało im się przynajmniej pożegnać...
Jak dziś wyglądają odtwórcy głównych ról w kultowym serialu "Czterej pancerni i pies"? Zobaczcie w naszej galerii zdjęć poniżej!