Dla wielu zaskoczeniem może być wiadomość, że Tadeusz Drozda jest inżynierem elektrykiem i absolwentem Politechniki Wrocławskiej. Swojej kariery nie związał jednak z wykształceniem - jego przeznaczeniem okazała się telewizja. W 1969 roku założył kabaret "Elita", a rok później nawiązał współpracę z Telewizją Polską. Ogólnopolską rozpoznawalność przyniósł mu program "Śmiechu warte", który prowadził przez 10 lat (1994-2004). W latach 1995 - 2001 miał też swój program "Dyżurny Satyryk Kraju", który był emitowany przez Polsat. Ogromną popularnością cieszyła się także "Herbatka u Tadka", która zniknęła z ekranów w 2005 roku.
- Nie było ważnej osoby w kraju, która nie chciałaby wystąpić w "Herbatce". Nawet Lech Kaczyński wyraził zgodę — wówczas prezydent Warszawy, ale w dniu rejestracji zmarł jego ojciec i nagranie nie doszło do skutku - chwali się Tadeusz Drozda na swojej oficjalnej stronie.
Gwiazdor nieoczekiwanie zniknął z telewizji w 2005 roku. Dopiero w styczniu 2022 w rozmowie z Podcastexem ujawnił, że na jego odejście wpływ miały względy polityczne.
- W 2005 r. przyszedł PiS do telewizji i zdjął program. Nikt do mnie nie zadzwonił, tylko sekretarka zadzwoniła. Zarzut był taki, że ze wszystkimi gośćmi rozmawiałem podobnie. Przecież do mnie Kurski śpiewał po rusku Okudżawę - mówił Drozda.
Po 9 latach powrócił do telewizji i przez 5 lat prowadził w Superstacji program "Weekend z Drozdą". W 2019 roku program zniknął z anteny.
— Wyrzucono wtedy i mnie, i Jacka Żakowskiego, i Elizę Michalik, i Kubę Wątłego. Tłumaczono to w ten sposób, że władze Superstacji, czyli wtedy już Polsat, okroiły fundusze i nie ma już na nas budżetu - powiedział w rozmowie z Plejadą.
Dziś Tadeusz Drozda jest już na emeryturze, ma więc dużo czasu, który chętnie spędza z rodziną. Z żoną Ewą poznali się jeszcze w liceum, pobrali się po studiach. W tym roku świętowali 50-lecie swojego małżeństwa. Wspólnie wychowali trzy córki, a teraz chętnie zajmują się wnukami. Drozda stara się nadrobić czas, który poświęcił na pracę. Nie ukrywa jednak, że z chęcią wróciłby jeszcze do telewizji i jest otwarty na propozycje.
- Nawet gdyby zadzwonili z Telewizji Polskiej. Tylko tam musiałoby się trochę pozmieniać - mówi Drozda.
73-latek ma się dobrze, choć zmaga się z typowymi dla swojego wieku przypadłościami. Ma dość uciążliwe problemy z kolanami, a ortopeda zalecił mu ćwiczenia.