Gdy okazało się, że Beata Tadla i Jarek Kret są parą, w mediach zawrzało. Nikt nie wierzył, że ta znajomość przetrwa próbę czasu. Media przypisywały im kryzysy i rozstania. Wszystko na marne. Okazuje się, że narzeczeni planuje spędzić ze sobą całe życie. Czy będzie zatem ślub? - No jasne, ale to nasza prywatna sprawa. Będzie cicho, romantycznie, wręcz intymnie. To przede wszystkim przypieczętowanie związku dwojga kochających się ludzi, a nie kolejny wchodzący na ekrany kin film, który trzeba rozplakatować po wszystkich płotach. Sądzę, że tylko nieliczni dowiedzą się o naszym ślubie... - powiedział Kret w wywiadzie dla "Flesza".
Widać, że sprawa jest poważna. - Podpisuję się pod jego wypowiedzią, nie mam nic do dodania - powiedziała "Super Expressowi" Beata.
I choć łączy ich ogromna miłość, Beata i Jarek nie planują wspólnego potomka. Beata ma syna Jana (16 l.) z małżeństwa z dziennikarzem Radosławem Kietlińskim (43 l.), natomiast Jarek z poprzedniego związku ma syna Franciszka (7 l.). Więcej dzieci nie chcą mieć i cieszą się, że ich synowie nie pytają o rodzeństwo. - Nieee, Franek nie pyta o takie rzeczy, przecież Beata ma syna i to nam wystarczy. Ale nie chciałbym tutaj zagłębiać się bardziej w nasze życie prywatne - mówi "Super Expressowi" Kret. Okazuje się, że Jarek świetnie sprawdza się w roli ojca. - Mam wyjątkowo dobre relacje i kontakty z moim dzieckiem i jego mamą. Dogadujemy się. - dodaje.
Zobacz także: Natalia Przybysz przyznała się do aborcji i dostała nagrodę od ludzi Michnika