Nieśmiertelność zapewnia jej wspaniała kreacja inżynierowej Madzi Karwowskiej z „40-latka”, lekko roztargnionej pracownicy warszawskich Filtrów, żony i matki. Bohaterka Seniuk stała się ulubienicą Polaków w gierkowskich czasach epoki propagandy sukcesu.
– Dlaczego? Bo jest poczciwa, kochająca, oddana. Kontekstem dla Madzi są lata 70. Narodowym zajęciem Polaków było wtedy udawanie kogoś lepszego niż byli w rzeczywistości. I taka była Madzia. Śmiejąc się z niej, nie musieliśmy śmiać się z samych siebie! – tak aktorka tłumaczyła fenomen swojej bohaterki.
Zachwycające kształty
Ale była jeszcze jedna produkcja, dzięki której kochano Annę Seniuk. Gdy w filmie "Kardiogram" z 1971 r. zrzuciła ciuszki i pokazała swe wdzięki w odważnej jak na tamte czasy scenie, stała się uosobieniem kobiecości. Doszło do tego, że fotografie nagiej aktorki były chodliwym towarem na bazarach i kosztowały fortunę.
- To był szok. Szczególnie dla mojej rodziny. Zresztą, nie tylko dla mojej, bo właśnie wychodziłam za mąż. Przyszli teściowie z niepokojem patrzyli na to, że skandalizująca kobieta dostaje się do ich rodziny - mówiła "Twojemu Stylowi" Seniuk. - Zagranie scen nagości razem z Tadeuszem Borowskim nie stanowiło dla nas obojga żadnego problemu. Był fantastycznym partnerem. Najpierw ćwiczyliśmy w ubraniach. Zastanawialiśmy się wieczorami w hotelowym pokoju w Szczebrzeszynie nad ułożeniem rąk, głowy, oddaniem atmosfery, wzajemnej relacji kochanków – opowiadała natomiast w książce „Kardiogram przemian obyczajowych w polskim kinie na progu dekady Gierka”.
Potem jeszcze rozebrała się w serialu "Czarne Chmury" (1973) oraz filmie "Bilet powrotny" (1978). Bezsprzecznie zachwycała kształtami. Nawet po latach czytając komentarze, internauci wychwalają jej seksapil. „Prawdziwa kobieta, a nie jak dzisiejsze szkielety wzorowane na modelkach, dodatkowo talent aktorski i olej w głowie, bo ładna buzia to nie wszystko” – czytamy w sieci.
Groźba śmierci
Udana kariera filmowa szła w parze z udanym życiem prywatnym. Pod koniec 1970 r. aktorka poznała znanego kompozytora i pianistę Macieja Małeckiego. Choć początki ich miłości były burzliwe, zakończyły się ślubem. Gdy poprzedni narzeczony aktorki dowiedział się, że rzuca go dla innego, zaczął prześladować zakochaną parę, a nawet grozić śmiercią Małeckiemu. Ostatecznie jednak 13 lutego 1971 r. stanęli na ślubnym kobiercu. Seniuk była bardzo zakochana. Można powiedzieć, że straciła głowę dla męża. Odrzuciła bowiem rolę Jagny w "Chłopach", bo wolała jechać z ukochanym do Bułgarii.
- 1 marca miały się zacząć zdjęcia, które miały trwać rok. Okrągły rok. Wiosna, lato, jesień, zima. Wszystkie dni miałabym zajęte. Stwierdziłam: wyszłam za mąż i chciałabym pojechać w podróż poślubną. Ta radość, chęć spędzenia tego czasu we dwoje były bardzo silne - wspominała Seniuk w biografii "Nietypowa baba jestem".
I została za to ukarana. Telefon przestał dzwonić. Jej kariera zawisła na włosku – bo reżyserzy nie chcieli zatrudniać krnąbrnej aktorki. Na szczęście nie trwało to długo.
Wciąż na scenie
Ale niestety wspaniała kariera Seniuk zaczęła przeszkadzać jej mężowi. Chciał mieć żonę w domu. Ostatecznie Małecki zostawił Annę z dwójką dzieci dla młodszej kobiety.
W tym samym czasie na gwiazdę spadł kolejny cios. Gdy w 1993 r. pracowała na planie serialu "Czterdziestolatek. 20 lat później", dowiedziała się, że ma raka. Lekarze amputowali jej pierś.
Od tego czasu minęło prawie 30 lat. Aktorka nie dała usunąć się w cień. Nadal pracuje. Jest gwiazdą Teatru Narodowego. Nieustannie gra też w serialu „Leśniczówka”.