Dwa lata temu na jednej z imprez charytatywnych Chazjer poznał czwórkę dzieci, które dopiero co straciły swoich rodziców. Dziennikarz widział, przez co przechodzą, dlatego też postanowił poznać bliżej ich historię. Gwiazdor zaprzyjaźnił się z babcią dzieci. Gdy zobaczył, w jak małym mieszkaniu się gnieżdżą, postanowił im pomóc.
– Nie mogłem pozwolić na to, by prawie dorosły chłopak mieszkał w jednym pokoju z młodszym rodzeństwem. Złożyliśmy więc podanie do gminy do dzielnicy Żoliborz o mieszkanie – mówi „Super Expressowi” Chazjer. Udało się. – Odezwał się urząd dzielnicy i pani burmistrz załatwiła to mieszkanie. W marcu ubiegłego roku udało się zamienić je na większe ponad 80-m mieszkanie komunalne. Chłopcy mają swój pokój, dziewczynki swój i babcia swój – dodał.
Pan Zygmunt wiedział, że nie pieniądze są tu najważniejsze. Dał dzieciom coś cenniejszego – miłość, zainteresowanie i dziecięcą beztroskę. – Babcia jest cudowna, fantastycznie opiekuje się dziećmi, gotuje, przytula, ale brakuje jej czasu na takie rzeczy, jakich dzieci potrzebują, czyli na rozrywkę, zabawę i od tego jestem ja – wujek. Uważam, że to brzmi bardzo dumnie, bo zasłużyć na miano przyszywanego wujka, to jest duże wyróżnienie – wyznaje.
ZOBACZ: Zygmunt Chajzer pokonał raka. Nie uwierzycie, co zrobił miesiąc po operacji.
Dziennikarz zabrał ostatnio całą czwórkę do ogrodu botanicznego. – Próbuję zapewnić im fajne dzieciństwo, żeby nie odczuwali tej strasznej sytuacji, w której się znaleźli. Robię, co mogę, więc zabieram ich na trampoliny, na gokarty, do kina. Opieka nad tymi dziećmi to dla mnie sama radość i przyjemność. Świetnie się czuję w ich towarzystwie. Spędzamy razem wakacje, w tym roku będziemy w Stegnie, a także w Turcji. To będzie dla nich przeżycie, bo po raz pierwszy będą lecieć samolotem – kończy.