W 1969 r. Gustaw grał na scenie Teatru Dramatycznego w jednej sztuce z młodszą od niego o ponad 20 lat aktorką Magdaleną Zawadzką. On miał wtedy 45 lat, drugą żonę, aktorkę Marię Wachowiak, i dwie córki. Do tego opinię jednego z najwybitniejszych polskich aktorów. Jeszcze w czasie prób sztuki „Życie snem”, w której oboje grali główne role, jakikolwiek romans nie mieścił im się w głowie, a jednak...
Łomnicki kontra Holoubek
– To było stopniowo kiełkujące podejrzenie, że mam do czynienia z człowiekiem o takiej fantazji, wewnętrznej sile i poczuciu humoru, z jakimi nigdy przedtem się nie spotkałam – wyznała po latach Zawadzka. – Nie przyszłoby mi wtedy do głowy interesować się starszym ode mnie, poważnym mężczyzną – dodawała.
Była już wtedy szczęśliwą mężatką. W wieku 19 lat wyszła za mąż za operatora filmowego Wiesława Rutowicza. Po sukcesie „Przygód pana Michała” i „Pana Wołodyjowskiego” była jedną z najbardziej pożądanych przez mężczyzn kobiet w Polsce. Mało tego, mówi się, że sam odtwórca głównej roli – Tadeusz Łomnicki – w życiu realnym również zakochał się w aktorce. Co ciekawe, on i Holoubek bardzo się nie lubili. Łomnicki zawsze uważał, że jego kolega po fachu przynosi mu pecha i jest jego przekleństwem. I tym razem okazało się to prawdą, jak dowiadujemy się z książki Sławomira Kopra „Słynne pary PRL”.
Nie afiszowali się
– Przy nim moi rówieśnicy nagle wydali mi się zbyt zniechęceni, nieciekawi i starzy. Najbardziej jednak ujęły mnie jego szczerość i odwaga. Nasz związek stał się od razu sensacją. Wokół wrzało od plotek i dobrych rad, które wyprowadzały mnie z równowagi. Gustaw potrafił to spokojnie przetrwać. Był konsekwentny i uczciwy. Wyprowadził się z domu, czekając na rozwód, a mnie zapewnił, że nie muszę podejmować żadnych gwałtownych decyzji, których mogłabym żałować – opowiadała aktorka znana z roli Baśki w „Panu Wołodyjowskim”.
Na początku Magdalena i Gustaw starali się zachowywać pozory przyzwoitości i nie afiszowali się związkiem. „Gdy wybrali się do Szwecji, to podróżowali osobno, umawiając się o określonej godzinie przed gmachem filharmonii. Nie wiedzieli wprawdzie, gdzie ona się mieści, ale uznali, że w stolicy zamożnego państwa filharmonia być powinna...” – opisywał ich początki Sławomir Koper.
Cichy ślub i 35 lat razem
Mąż pani Magdaleny szybko pogodził się z odejściem żony. Rozwód odbył się bezproblemowo.
Nie afiszowali się również swoim ślubem. Pobrali się we wrześniu 1973 r. podczas cichej uroczystości w Zakopanem. Obrączki podarowała im babcia Magdaleny, nigdy ich jednak nie nosili, gdyż „uważali je za bezcenne”. Po uroczystości spędzili miesiąc miodowy w Tatrach. Właściwie był to tylko tydzień, bowiem Holoubek jako dyrektor teatru nie mógł sobie pozwolić na dłuższą przerwę w trakcie sezonu – jak czytamy w „Słynnych parach PRL”.
I, jak się okazało, przeżyli razem 35 lat. Pani Magdalena po śmierci ukochanego już nie związała się z żadnym mężczyzną.