Dwór w Stachowiźnie na Mazurach ma swoją ciekawą historię. Powstał w drugiej połowie XIX w. i już wtedy zaopatrzony był w prąd. Mieszały się w nim style neorenesansowy i neogotycki. Wokół roztaczał się piękny sad. Był własnością rodziny Ahlmann. Niestety po wojnie majątek trafił na własność PGR. Były tam biura i mieszkania, potem wszystko popadło w ruinę, wycięto też drzewa. Życie miało tam wrócić wraz z nowymi właścicielami – Agnieszką i Piotrem Woźniak-Starak. Snuli wspólne plany. Mogli przerobić go na pałac dla siebie i rezydencję dla gości. Mogli zrobić z niego luksusowy hotel. - Mieli wydane zgody na zabudowę – opowiadają nam miejscowi.
Tragiczna śmierć milionera na jeziorze Kisajno definitywnie przekreśliła wszystkie plany. Posiadłość jest na sprzedaż. Sam budynek ma 800 m kw. Działka ma natomiast ponad 13 tys. m kw. Dwór ma wodę, kanalizację i prąd. W piwnicach można by zrobić nawet restaurację. Ze Stachowizny blisko do Świętej Lipki, Wilczego Szańca i nad wielkie jeziora. Wydawać by się mogło, że sprzedawana jest za bajeczną sumę. Ależ nie. Agnieszka chce za to wszystko jedynie około 300 tys. zł. Dlaczego tak tanio?
- Nie jeden by kupił, ale każdy boi się konserwatora zabytków. Wszystkie zmiany muszą być z nim uzgadniane – wyjawiają nam mieszkańcy.