Ewa Demarczyk nie zostawiła testamentu, w świetle prawa najbliższą jej osobą pozostawała więc siostra, z którą artystka nie utrzymywała kontaktu od 30-stu lat. Paweł Rynkiewicz był partnerem piosenkarki, razem kupili dom w Wieliczce, a po 39 latach wspólnego życia postanowili się pobrać. Niestety, Ewa zmarła przed ceremonią. Teraz jej siostra walczy ze "szwagrem" w sądzie o dom, w którym para mieszkała razem od dekad.
- Jestem właścicielem części domu, co zostało zapisane w księgach wieczystych. Ewa i ja byliśmy niezależnymi właścicielami swoich części domu. Spadkobiercą części zapisanej w księgach wieczystych na Ewę jest jej siostra Lucyna. Nie interesuje mnie to, co zrobi z majątkiem Ewy - powiedział Rynkiewicz w rozmowie z "Gazetą Krakowską".
Ewa Demarczyk została pochowana w Alei Zasłużonych na Cmentarzu Rakowickim. Jej siostra, która dostała w spadku majątek artystki, zorganizowała w sieci zbiórkę na grób dla siostry. Partner piosenkarki jest oburzony zarówno projektem nagrobka, jak i samym faktem zbiórki. Jego zdaniem piosenkarka nie życzyłaby sobie tego i byłaby tym faktem bardzo zawstydzona.
- Minęły dwa lata od odejścia Ewy Demarczyk. Od pewnego czasu coraz częściej słyszę skierowane do mnie pytanie o 'stan grobu Wielkiej Artystki'. To bardzo dla mnie przykre, bo w wyniku nie zalegalizowania naszego związku, jedynym spadkobiercą po śmierci Ewy stała się jej siostra Lucyna, a zatem na wiele decyzji nie mam już niestety wpływu. Według prawa stałem się osobą obcą, której odebrano szansę uhonorowania bliskiego, przez wiele lat kochanego Człowieka - pisze Paweł Rynkiewicz w swoim oświadczeniu na Facebooku.
W dalszej części swojego wpisu odnosi się do aktualnego wyglądu groby Ewy Demarczyk i odcina się od zbiórki pieniędzy, którą stworzyła siostra artystki.
- Jak obserwuję, od czasu pogrzebu na grobie położona jest tymczasowa płyta. Poza tym, że regularnie odwiedzam ten smutny nagrobek, z doniesień medialnych wiem tyle co wszyscy. Jakiś czas temu siostra Ewy ogłosiła zbiórkę publiczną 'na pomnik ku czci'. Pragnę przypomnieć, że z tego typu zbiórką nie mam nic wspólnego, choćby dlatego, iż wiem, że takiej formie zgromadzenia nagrobnych funduszy, Ewa byłaby przeciwna. To byłoby dla niej zawstydzające - pisze Rynkiewicz.
Partner piosenkarki krytycznie odnosi się do projektu nagrobka, który zaakceptowała jej siostra.
- Wzór zaakceptowanego przez Lucynę projektu widzieliście zapewne na facebooku. Nazwano go 'wielką pigułką'. Nie będę ponownie komentować tego 'dzieła'. Zarówno ja, jak i grono naszych przyjaciół i znajomych, skrytykowało ten pomysł. Tylko ktoś kto nie znał prawdziwej Ewy mógł taki projekt wymyślić i zaakceptować. Ewa zawsze żyła skromnie i nie uznawała megalomanii. Jej siostra nie miała z nią kontaktu przez co najmniej ostatnich 30 lat jej życia, co za tym idzie można by przypuszczać, że pani Lucyna mało przez ten czas o wrażliwości swojej siostry wiedziała. Sądzę, że nagrobek powinien być szlachetną, skromną formą pamięci dla Wielkiej Postaci i ukłonem dla jej osieroconej publiczności, a nie zaspokojeniem wielkościowych ambicji rodziny - pisze Rynkiewicz.
Zobaczcie na zdjęciach niżej, jak teraz wygląda grób Ewy Demarczyk.