Piasek wraca do siebie po trudnej walce z koronawirusem. Jego stan był na tyle poważny, że trafił do szpitala. Wszyscy mogli zobaczyć słynne nagranie, na którym podłączony do tlenu mówi o chorobie. Serca fanów zadrżały, na szczęście wszystko skończyło się dobrze i piosenkarz wrócił do domu.
Brak koncertów i innych zobowiązań powoduje, że ma teraz więcej czasu na odpoczynek. Od lat najlepiej regeneruje się w swoim domu w Górach Świętokrzyskich. Ostatnio wrzucił na Instagrama zdjęcie, na którym chwali się zamontowaną fotowoltaiką.
"Jedyne, nad czym teraz się zastanawiam, to czemu czekałem? No ale po prostu może na wszystko musi przyjść właściwy czas", napisał.
Oczywiście proponuje świetną zniżkę, jeśli ktoś zdecyduje się skorzystać z usług firmy, którą poleca. Fani nawet wybaczyli mu, że wrzuca takie reklamy.
"Jak się lubi reklamującego to i reklama przyjemniejsza", napisała jedna z interanutek. I w tym wszystkim nie byłoby nic dziwnego, gdyby nie sam dom Piasecznego.
ZOBACZ: Tak chorował Andrzej Piaseczny. Szokujące szczegóły tylko u nas. Ze szpitala odebrał go... [PAPARAZZI]
Otóż okazuje się, że Andrzej mieszka w ślicznym różowym domku. Tak, dobrze przeczytaliście - różowym. No cóż, każdy ma swój gust, jednak po tak popularnym piosenkarzu można było się spodziewać nowoczesnej budowli w eleganckiej kolorystyce. Tymczasem budynek zwaraca uwagę głównie za sprawą koloru swojej elewacji. Z pewnością jest świetnie widoczny i łatwo do niego trafić. Andrzej jednak uwielbia ten dom i wieś Oblęgór.
- Wybór miejsca zamieszkania jest konsekwencją mojego stylu życia. Dużą ilość czasu spędzam poza domem, więc kiedy do niego wracam, chcę być jak najbliżej domu, ziemi, natury, przyrody. Mieszkam w tym miejscu prawie 20 lat - wyznał w jednym z wywiadów piosenkarz.
Andrzej wyznał też, że trafił na to miejsce przypadkiem, podczas spaceru z przyjaciółką. Urzekł ich widok i powstało marzenie o zamieszkaniu w tym miejscu. Tak też się stało. I teraz Piaseczny może spędzać urocze chwile w swoim różowym domu u podnóża Gór Świętokrzyskich. A może za kolorem elewacji stoi jakaś piękna nieznajoma?