Zespół Boys pod przewodnictwem Marcina Millera wpisał się w szczytowy moment rozwoju disco polo w Polsce. W latach 90., kiedy ten gatunek muzyczny rządził na festynach, dyskotekach i weselach, Boysi stali się jednymi z najważniejszych przedstawicieli tego nurtu. Piosenki zespołu były dynamiczne, taneczne i pełne energii, a ich prosty, ale chwytliwy styl szybko trafił do szerokiej publiczności.
Nie przegap: Gwiazdor disco polo ma poważne problemy ze zdrowiem. "Wystarczy jedno szarpnięcie i pójdzie"
Marcin Miller nigdy nie zrezygnował z muzyki
Zespół zdobywał liczne nagrody i wyróżnienia, a ich płyty sprzedawały się w setkach tysięcy egzemplarzy. Boys zagrali również setki koncertów, zarówno w Polsce, jak i za granicą, zdobywając wiernych fanów nie tylko w kraju, ale i wśród Polonii. Marcin Miller od początku był duszą i sercem zespołu Boys. Jako lider Boys Miller nie tylko śpiewa, ale także komponuje muzykę i pisze teksty piosenek.
Choć w latach 2000 disco polo na chwilę straciło na popularności, Marcin Miller nigdy nie zrezygnował z muzyki. Przez ten czas utrzymywał Boys w aktywności, a zespół nadal nagrywał i koncertował. Na początku drugiej dekady XXI wieku disco polo przeżyło renesans, a Miller i jego zespół znaleźli się na fali tego powrotu. Ich nowe utwory, jak i te klasyczne, zaczęły znów rozbrzmiewać na antenach radiowych i w telewizji, a Boys odzyskali status jednej z najważniejszych grup na scenie.
Zobacz: Żona Marcina Millera wybaczyła mu zdradę. "Płakała, przeżywała". Chciała odejść
Tak mieszka mama Marcina Millera
Z sukcesami na scenie muzycznej przyszły również sukcesy finansowe. Miller jest dziś majętnym człowiekiem, o czym świadczy chociażby jego piękna posiadłość na Mazurach. Lider Boksów wciąż jednak lubi wpadać do mieszkania mamy na talerz pysznej pomidorówki. Mama muzyka mieszka zdecydowanie skromnie skromniej, niż syn. Chłodne miesiące roku spędza w mieszkaniu w bloku, latem przenosi się do domku na działce. Muzyk czasem wrzuca do sieci zdjęcia z wizyt u mamy, dlatego możemy zajrzeć do niej i my. W galerii znajdziecie fotki - skromnie, ale przytulnie, nieprawdaż?