Obostrzenia na koncertach plenerowych
Od 4 czerwca mogą być już organizowane koncerty plenerowe, ale wszystko wskazuje na to, że wiele imprez i tak zostanie odwołanych. Wprawdzie na stadionach czy w amfiteatrach z wyznaczonymi miejscami dla widowni, zajętych może być 50 proc. krzesełek, ale już podczas tradycyjnych koncertów pod chmurką obowiązuje limit 250 osób, co – jak twierdzi branża estradowa – czyni takie koncerty nieopłacalnymi. Sytuację poprawią nieco nowe zasady od 13 czerwca, które dopuszczają otwarcie stref gastronomicznych m.in. podczas imprez plenerowych.
Nie przegap: Konferencja premiera i ministra zdrowia. Zniesienie obostrzeń na wakacje. Sprawdź nowe limity
Do limitu osób na koncertach nie wliczają się wprawdzie w pełni zaszczepieni, ale nie rozwiązuje to problemu, a wręcz nastręcza organizatorom kolejnych. – Jak to zweryfikować? – pyta wyraźnie rozżalony Sebastian Karpiel-Bułecka. Na te problemy zawraca uwagę również m.in. Izba Gospodarcza Menedżerów Artystów Polskich w ramach akcji protestacyjnej "Otwórzcie koncerty!".
Tak artyści zarabiają na chleb w lockdownie
Branża rozrywkowa to nie tylko gwiazdy, dysponujące buforem finansowym do przetrwania w trudnych pandemicznych czasach, to także realizatorzy dźwięku czy ochroniarze i tysiące innych osób obsługujących imprezy.
– To są ludzie, jak wszyscy – mają kredyty, małe dzieci, rodziny na utrzymaniu i to często są wielkie tragedie – podkreśla lider „Zakopower”.
Również część muzyków w ostatnich miesiącach musiała ratować się podejmowaniem różnorakich zajęć, aby utrzymać rodziny.
– Moi koledzy muzycy, którzy poświęcili temu całe życie, skończyli studia, w tej chwili jeden z nich – perkusista – rozwozi od roku jedzenie po Warszawie, a drugi pierze fotele i kanapy – opowiada nam Karpiel-Bułecka.
Co, jeśli koncerty plenerowe nie ruszą pełną parą w wakacje?
– Dla wielu to będzie koniec – kwituje Sebastian Karpiel-Bułecka.