Wieści o tym, że Sandra Kubicka i Aleksander Milwiw-Baron spodziewają się dziecka rozeszły się szerokim echem pod koniec grudnia. Prezenterka podzieliła się radością z fanami w Boże Narodzenie. Pokazała także zaokrąglony brzuszek i wyznała, że spodziewają się synka. Wiadomo także, że młodzi rodzice już wybrali imię dla syna, postanowili zachować je na razie w sekrecie. Jedyne, co zdradzili, to że będzie ono międzynarodowe i łatwe do wymówienia na całym świecie.
Sandra Kubicka wypoczywa z Baronem na Filipinach
Zanim jednak przywitają na świecie wyczekiwaną pociechę postanowili nieco odpocząć i wybrali się na wakacje. Kierunek odległy i nieco egzotyczny - Filipiny. Gwiazda wyznała, z eto spełnienie jednego z jej podróżniczych marzeń. Zachwyciła ją tamtejsza przyroda, lazurowa woda i piaszczyste plaże. "Przy wodzie, na wodzie, w wodzie czuję że żyję i jestem najszczęśliwsza. Dorastałam przy oceanie, zawsze ubrudzona piachem i chce również zarazić tą miłością naszego synka. Szczególnie życiem podwodnym.. coś pięknego" - napisała w jednym z postów z podróży.
Sandra Kubicka musiała podpisać specjalne dokumenty
Jednak nie tylko widoki zachwyciły prezenterkę, ale także, a może przede wszystkim niesamowita życzliwość mieszkańców. Przekonała się o tym, już na lotnisku. Choć Sandra Kubicka starała nie epatować swoim odmiennym stanem, a brzuszek skrywała pod luźnym strojem, to jednak wyszło na jaw, że jest w ciąży. Nie spodziewała się takiej reakcji pracowników lotniska: "Przez przypadek gdzieś tam wymsknęło się Alkowi, że jestem w ciąży. I jak oni to usłyszeli i biegli po krzesło, żebym nie musiała stać w kolejce do nadawania bagaży. I w ogóle szok! Musiałam podpisać taki papier, że będą się specjalnie mną zajmować" - wyznała.