Książe Jan Lubomirski-Lanckoroński od wielu lat robi wszystko, by w opinii publicznej uchodzić za "polskiego royalsa". W 2020 roku ożenił się z hrabianką Heleną Mańkowską i od tamtej pory ich życie polega na bywaniu na salonach i spotkaniach z przedstawicielami największych europejskich rodów. Wolne chwile wypełniają im konne przejażdżki po lesie i spędzanie czasu w licznych rezydencjach, które są w ich posiadaniu.
Małżeństwo z dumą chwali się swoim arystokratycznym pochodzeniem i chętnie dzieli się w sieci zdjęciami swojego królewskiego życia. Książę Jan Lubomirski naraził się wielu osobom w ubiegłym roku, gdy w wywiadzie z "Vivą" zdradził, jak wygląda polskie, arystokratyczne menu wigilijne. Wśród wymienionych przez niego dań znalazła się bardzo kontrowersyjna potrawa foie gras, która okraszona jest potwornym cierpieniem zwierząt.
Na księcia spadł ogromny hejt, mimo to, w tym roku również zdecydował się opowiedzieć i pokazać, jak wyglądają święta polskiej arystokracji. Jak możecie się domyślać - jest na bogato!
- Wigilia to przede wszystkim okazja do rodzinnego spotkania - wyjawia książę Lubomirski w rozmowie z "Faktem". - Zawsze zapraszamy dużo gości – bliskich i dalszych krewnych, ale też takie osoby, które krewnych nie mają. I to jest dla nas bardzo ważne. Są to zwykle nasi przyjaciele, od lat związani ze mną albo z moimi rodzicami. Święta najczęściej organizujemy w zamku w Lubniewicach albo w Krakowie u moich rodziców. Tam też mamy spore przestrzenie, bo rodzice mieszkają w XIX-wiecznym założeniu pałacowym, znajdującym się tuż przy rynku. Możemy tam rozstawić stół na co najmniej dwadzieścia osób. I takie Wigilie najbardziej lubię.
- Jest tłok, rozgardiasz, każdy opowiada jakieś historie, ogląda się stare albumy z czarno-białymi zdjęciami. Wzorem ciotki Doroty tuż przed Wigilią zamykamy drzwi do głównego salonu i otwieramy je dopiero wtedy, gdy choinka jest już ubrana, a pod nią piętrzą się prezenty. I niestety, tak jak moja austriacka ciotka, ulegamy presji i jemy dopiero po otworzeniu wszystkich paczek - ujawnia książę.
Lubomirski opowiedział też o potrawach, które królują na świątecznym stole arystokracji. Tym razem nie wspomniał jednak o foie gras.
- Na naszym stole królują głównie polskie dania, czyli uszka z grzybami, uszka z mięsem – to też nam się zdarza. Barszcz. Kompot z suszonych owoców. Jemy też oczywiście ryby. Nie jestem wielkim fanem karpia, ale lubię go w wersji pieczonej. Karp w galarecie do mnie nie przemawia. Przepadam za to za pieczonym łososiem, którego pamiętam jeszcze z austriackich Wigilii mojej ciotki. No i oczywiście musi być zupa grzybowa. Obowiązkowo. Bez zupy grzybowej nie ma dla mnie świąt. Podajemy też krokiety – jako alternatywę do uszek. Zajadają się nimi moje córki. Żona, która ma ojca Polaka i matkę Francuzkę, przygotowuje indyka z kasztanami. Jest przepyszny! To jedno z moich ulubionych świątecznych dań - mówi książę Lubomirski.
Zobaczcie na zdjęciach niżej, jak wyglądają święta w pałacu Lubomirskich. Są obficie zastawione stoły, choinki, które sięgają aż do sufitu, przytulne kominki, wspaniałe dekoracje i liczne, arystokratyczne dzieła sztuki. Ten widok robi ogromne wrażenie, a "zwykli śmiertelnicy" mogą o nim tylko pomarzyć.