Andrzej Szopa zmarł 31 grudnia w Domu Artystów Weteranów Scen Polskich w Skolimowie. Gwiazdor, którego ludzie pokochali m.in. z role w takich produkcjach jak "Klan", "Czas honoru" oraz "Plebania" od kilku lat miał problemy ze zdrowiem i poruszał się na wózku inwalidzkim. "Super Express" jako pierwszy poinformował o śmierci aktora. Jak już pisaliśmy, 31 grudnia przy artyście była jego ukochana żona Izabela, która trzymała go za rękę. Rodzina i przyjaciele bardzo przeżyli jego śmierć. Jak udało nam się dowiedzieć, spełnili również jego ostatnią wolę.
- Kochał życie, podróże i teatr, długo marzył, że wygra z chorobą i jeszcze kiedyś wrócić na deski swojego ukochanego Kwadratu. Zaczarowaną Dorożką Gałczyńskiego dostał się do Łódzkiej filmówki, czasem mówił że kiedyś odjedzie nią na tamten świat… Do żony Izabeli, która czuwała przy nim do końca, żartował, że chce spocząć blisko, żeby słyszał jak zaprasza go rano na kawę. Będzie pochowany w Milanówku gdzie przeżyli razem wiele lat - mówiła nam przyjaciółka rodziny.
W piątek, 20 stycznia, w kościele Św. Jadwigi w Milanówku przy ul. Tadeusza Kościuszki 41. zebrali się żałobnicy, którzy modlili się w intencji zmarłego. Nasi fotoreporterzy również uczestniczyli w pogrzebie Andrzeja Szopy. Przed rozpoczęciem mszy żałobnej, przed urną z prochami artysty stanęła jego ukochana żona Izabela. Na jej twarzy malował się ogromny ból i smutek.
Elżbieta Panas przeczytała pożegnanie przewodniczącego Oddziału Warszawskiego ZASP Macieja Makowskiego, a także od wrocławskiego środowiska teatralnego oraz polonijnego w Chicago.
- Drogi Andrzeju. Z ogromnym smutkiem żegnamy Cię dzisiaj. Dziękujemy ci za przyjaźń, poczucie humoru, za pomoc i wsparcie, które okazywałeś nam w trudnych chwilach. Andrzej był wspaniałym człowiekiem. Kochał ludzi, kochał poezję (...). Był wspaniałym autorytetem filmowym - odczytała Panas.
Następnie Grzegorz Wons odczytany list od dyrektora Teatru Kwadrat. Andrzej Nejman przytoczył w nim role Andrzeja Szopy, które przez lata można było podziwiać na deskach teatru. Wspomniał również jego relacje z kolegami z pracy.
W ostatniej drodze Andrzeja Szopy nie mogło zabraknąć jego przyjaciół, z którymi spotykał się na planach filmowych czy deskach teatru. Pojawił się m.in. Marek Włodarczyk oraz Lucyna Malec. Obecni byli także przedstawiciele Polonii.
Po mszy żałobnej nastąpiło odprowadzenie zmarłego na cmentarz miejscowy w Milanówku, gdzie mieszkał zanim trafił do Domu Artystów Scen Polskich w Skolimowie.