Maria Koterbska do szpitala trafiła 22 grudnia. Gwiazda estrady, która wylansowała „Augustowskie noce”, „Serduszko puka w rytmie cza-cza” czy „Brzydula i rudzielec”, dostała zakażenia całego organizmu.
– Mama miała problem z kolanami, coraz gorzej chodziła. Początkowo o lasce, potem o kulach, a na końcu o balkoniku. Pojawiła się infekcja. Do mamy przyjechał lekarz, który zrobił badania krwi. Były bardzo złe, dlatego mamę trzeba było zabrać do szpitala – mówi „Super Expressowi” syn gwiazdy.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Pogrzeb Marii Koterbskiej. Znamy datę i szczegóły. Tylko u nas
Z powodu koronawirusa aktor nie mógł odwiedzić mamy, jednak cały czas miał kontakt z lekarzami, którzy robili wszystko, by artystka wróciła do zdrowia.
– W szpitalu były lepsze i gorsze dni. Jednego dnia dzwonił do mnie lekarz z informacją, że jest gorzej, później, że dużo lepiej i że mama nawet podczas kąpieli śpiewała pielęgniarkom. Mama do samego końca była osobą bardzo waleczną. Walczyła w szpitalu. Niestety, z dnia na dzień była coraz słabsza. Jej stan się pogorszył. Przymknęła oczy i na szczęście bezboleśnie odeszła – opowiada.
ZOBACZ GALERIĘ Z NIEPUBLIKOWANYMI JAK DOTĄD ZDJĘCIAMI MARII KOTERBSKIEJ
Pan Roman na zawsze zapamięta ją jako kochającą matkę i kobietę o wielkim sercu.
– Szalenie kochała całą rodzinę. Kochała mnie, wnuki, prawnuki i męża. Była szalenie oddana dla bliskich osób, szczególnie w latach 50., kiedy byłem dzieckiem. Rzadko bywała w domu, wychowywał mnie ojciec. Ale jak już była, to rekompensowała wszystko – dodaje.
Msza żałobna za duszę Marii Koterbskiej odbędzie się w piątek o godz. 13 w Kościele Opatrzności Bożej w Bielsku-Białej. Następnie zostanie pochowana na cmentarzu rzymskokatolickim w parafii pw. św. Mikołaja.