W 2013 roku Ania Przybylska dowiedziała się, że ma raka trzustki. Od długiego czasu narzekała na ból pleców. Kiedy wreszcie zdecydowała się na badania, nie spodziewała się, że zmiana, którą wykryto, jest nowotworem złośliwym. Walka o jej życie trwała 18 miesięcy. - Powiem szczerze: myśmy myśleli, że komu jak komu, jej się musi udać. Mówiłam: „Anka, bez przesady… Robota, talent, uroda, fajne dzieci i facet. Wszystko jest. To z chorobą sobie nie poradzisz?”. Potem, gdy już wiedzieliśmy, że jest niefajnie, uczepiliśmy się statystyk. „Na bank jesteś w tych dwóch procentach, które dożywają pięciu lat!”. Pięć lat to dużo. Wszystko może się zmienić w leczeniu. Później się okazało, że niefajnie jest być w tych dwóch procentach - wspominała jej siostra w jednym z wywiadów.
Niestety, Ania zmarła 5 października w swoim domu...
Zobacz: Anna Przybylska tuż przed śmiercią: Umieram i mam święty spokój, ale po mnie zostanie rozpacz dzieci...
Ostatnie dni Ani Przybylskiej
O tym, że pamięć o aktorce wciąż jest żywa, świadczy ogromne zainteresowanie filmem "Ania", który już 7 października pojawi się w kinach. Przy okazji jego premiery, rodzina udzieliła wywiadu "Vivie!". To właśnie tam, mama Ani - pani Krystyna Przybylska, opowiedziała o tym, jak odchodziła jej córka i jak wyglądały jej ostatnie dni.
Jak sama mówi - była przy niej do ostatniej sekundy życia... – Tak, nie brała już morfiny. Tak na miesiąc przed odejściem jadła mnóstwo ciastek, a wcześniej ochrzaniała nas, gdy jedliśmy słodycze: „D…y wam od tego urosną. Sałatki jedzcie”. Ale widocznie chciała sobie osłodzić tamte trudne chwile. Moja Ania, wszędzie było jej pełno - mówi z żalem.
Agnieszka, siostra Ani, zdradziła, że pani Krystyna wciąż bierze leki... - Moja mama do dzisiaj jest na lekach i chodzi do psychologa, a ja nie mogę się ze śmiercią Ani pogodzić, choć czas podobno leczy rany - wspomniała w tym samym wywiadzie.