Emilian Kamiński nad życie kochał swój teatr. Myślał o nim nawet na chwilę przed śmiercią. W Kamienicy pojawiał się każdego dnia już przed godz. 10. - Chodzę po teatrze. Nauczyłem się od nieżyjącego już dyrektora Teatru Ateneum Janusza Warmińskiego sprawdzić każdy kąt - mówił nam Kamiński. Aktor bardzo związany był z aktorami, z którymi tworzył spektakle, ale również z każdą osobą, którą zatrudniał. Wszyscy zwracali się do niego - Tato. - Pracownicy tak do mnie mówią, wychodzi na to, że jestem ojcem 30 dzieci - śmiał się.
Nie ma się więc czemu dziwić, że aktor, dla którego teatr był drugim domem, myślał o nim nawet na łożu śmierci. Dlatego też jego ostatnia wola związana była również z tym miejscem.
- Szanowni Widzowie, w związku z wieloma zapytaniami informujemy, iż zgodnie z wolą dyrektora Emiliana Kamińskiego, repertuar Teatru Kamienica pozostaje bez zmian. Twoja umiłowana Kamienica gra i grać będzie zawsze. Dla Ciebie Dyrektorze... - czytamy na stronie Teatru Kamienica.
Jego ostatnia wola została uszanowana. Dzień po śmierci aktora odbył się pierwszy spektakl "Upiór w kuchni". - Choć nie jest łatwo, gramy dla Ciebie Szefie - poinformowano.
Po spektaklu aktorzy poprosili o chwilę ciszy i oklaski.
Dziś jest wyjątkowy wieczór dla nas, kolegów Emiliana, który odszedł. Cieszymy się bardzo, że możemy dać wam trochę radości. Myślę, że ten wypełniony teatr do ostatniego miejsca jest widoczny. Emilian jest na pewno szczęśliwy. Chciałbym państwa prosić o chwilę skupienia, a potem o gromkie brawa, tym razem dla Emiliana - powiedział jeden z artystów.
Polecany artykuł: