W kwietniu Popek trafił do szpitala. Po jednym z treningów z Janją Lesar (41 l.) źle się poczuł, kręciło mu się w głowie. Mdlał, prowadząc auto. - Lekarze nie wiedzą, co mi jest. Mam zawroty głowy, zero stabilności na nogach, jeszcze dwa dni temu, gdy szedłem prosto, znosiło mnie na prawo i lewo, jakbym był pijany wódką. Jest już trochę lepiej, ale czuję się zamroczony, jakbym dostał pięścią w twarz - wspominał tamte dni.
Aby nie ryzykować, musiał zrezygnować z treningów, i to tuż przed samymi finałami "Tańca z gwiazdami". Widywał się ze swoją taneczną partnerką tylko po to, aby nakręcić telefonem układ, a potem przygotować się do występu, ćwicząc w domu przed lustrem.
- Te neurologiczne problemy mogą się ciągnąć od kilku dni do kilku miesięcy. Nie trenuję, bo wiem, że mogę sobie zrobić krzywdę. Będę szlifował układy, w piątek dam z siebie wszystko. Trochę się obawiam. Nigdy nie miałem takich rzeczy. Proszę mi życzyć tylko, żeby przestało mi się w głowie kręcić - mówił przed występem. Niestety, w piątek odpadł.
Ale teraz spokojnie może zająć się swoim zdrowiem i ciężarną narzeczoną Kasią.