- Publiczna ma problemy finansowe i musi obciąć budżety na niektóre produkcje. Osoby odpowiedzialne postanowiły więc, że najprościej będzie zamknąć prace nad paroma serialami - mówi osoba związana z produkcją.
W ubiegłą środę na planie serialu "Złotopolscy" padł ostatni klaps. Wszystko wskazuje na to, że po 12 latach serial zniknie z anteny. Ta decyzja zszokowała nie tylko grających w ukochanym przez miliony serialu aktorów, ale też widzów.
- Czekamy, co czas pokaże. Trochę się obawiamy, bo to jeden ze starszych seriali, jakie pojawiły się na antenie TVP. Miejmy nadzieję, że uda się obronić naszą produkcję - mówi Anna Milewska (78 l.). Wielbicieli talentu Anny Przybylskiej (31 l.) czy Jerzego Turka (75 l.) rzecznik TVP pociesza: - W styczniu i lutym będą nadawane powtórki.
Patrz też: Jerzy Turek nie żyje - żegnaj nam, listonoszu (ZDJĘCIA)
Pesymiści związani z produkcją "Złotopolskich" są jednak pewni, że w 2010 r. serial się nie utrzyma w ramówce telewizyjnej Dwójki. - Wśród produkcji, które mogą jeszcze zniknąć z wizji, wymieniane są "Barwy szczęścia" i "Plebania". A także pomniejsze seriale, jak niedawno pokazane "Siostrzyczki" czy serial "Przystań". Niepewne są również losy "Londyńczyków" - dodaje nasz informator.
Takie wypadki nie dziwią medioznawcy, prof. Macieja Mrozowskiego. - Na przykład "Przystań" to według mnie niezbyt udany serial, więc zatrzymanie produkcji nie będzie wielką stratą dla widza. W przypadku tworzenia seriali, takich jak "Barwy szczęścia", nie ma to dużego sensu. To klonowanie tego, co już było, np. w "M jak miłość". W niektórych produkcjach wizja ekranowa nijak się ma do naszej rzeczywistości bądź prezentuje zbyt archaiczny jej obraz. Tak jest w przypadku mało nowoczesnej "Plebanii". Trzeba zauważyć, że serialowe produkcje stały się schematyczne, a od TVP powinniśmy oczekiwać ambitnych rzeczy - uważa Mrozowski.
Dla pocieszenia możemy dodać, że "M jak miłość", "Klan" czy "Na dobre i na złe" jeszcze długo będą gościć na małych ekranach.