Ten rok był dla niego wyjątkowy. Baron zamierza go zamknąć z przytupem. Fani Afromental mogą zacierać ręce!

2024-11-29 11:29

Niejedna gwiazda zaczynała muzyczną karierę w jego drużynie w „The Voice of Poland”. Czy dobiegająca już końca kolejna edycja talent show wyłoni kolejną? ALEKSANDER MILWIW-BARON tuż przed wielkim finałem zdradził, co, jego zdaniem potrzebne do scenicznego sukcesu, jak uczci 20-lecie zespołu Afromental i co dało mu ojcostwo.

- 15. edycja „The Voice of Poland” jest już na finiszu. Jak ją oceniasz z perspektywy jurora?

- Już od etapie przesłuchań w ciemno czułem, że ten sezon będzie niósł wyjątkowo wysoki poziom wokalny. Zwykle na edycję przypada jedna lub dwie wybitnie utalentowane osoby i w naturalny sposób stają się one faworytami, a tutaj tak każda grupa ma przynajmniej jednego czarnego konia. To naprawdę cieszy, że tacy ludzie przychodzą do naszego programu, a te zasoby talentów wokalnych – jak się okazuje – wciąż się w Polsce nie skończyły, choć mogłoby się wydawać, że przy tak wielu edycjach każdy, kto miał do nas trafić, już trafił. A ponieważ nie przychodzą do nas tylko 20-latkowie, to widać wyraźnie, że niektórzy z uczestników potrzebowali czasu, by dojrzeć do decyzji o zgłoszeniu się. Dla nas to najlepsze paliwo, bo to właśnie tacy ludzie tworzą jakość „The Voice od Poland”.

Lanberry o krok od płaczu w “The Voice of Poland”

- W walce zostali już tylko wybitnie utalentowani wokaliści, ale wygrać może tylko jeden. Czego oczekujesz po zwycięzcy?

- Odcinki na żywo dają najwyższej jakości wokalną ucztę, ale nas, jurorów, są naprawdę trudne, bo musimy decydować kto spośród tych świetnych uczestników jest lepszy, a nie sposób to rozstrzygnąć, bo muzyka to nie sport. W tej branży znajdzie się przecież miejsce dla każdego. Taki jest jednak scenariusz tego programu, dlatego im bliżej finału, tym cięższe jest dla nas ocenianie. Trudno powiedzieć, kto zwycięży, bo w ostatnim odcinku zależy to już od widzów, a ich decyzje nie raz już nas zaskakiwały, ale w tej edycji mam pewność do co tego, że bez względu na to, kto wygra, będzie to zasłużona wygrana. Z pewnością czeka nas w finale prawdziwa muzyczna uczta.

- Ty i Tomson macie wyjątkowy dryg do wyszukiwania młodych talentów, bo wasi podopieczni, także w formacie „The Voice Kids” sięgali już po zwycięstwo. W końcu to wy odkryliście Sarę James…

- Myślę, że po części wynika to z doświadczenia zdobytego w tym programie na przestrzeni lat. To na pewno daje pewną wrażliwość i większą czujność przy kompletowaniu naszej drużyny, ale nie tylko losy naszych podopiecznych pokazuję, że nie zawsze najważniejsze jest tutaj zwycięstwo. Liczy się to, kto da się zauważyć i nie pozwoli o sobie zapomnieć. Tak było choćby w przypadku Wiktora Dyduły, który w tej edycji wystąpił u nas ponownie, tym razem już jako gwiazda, tak było z Wojtkiem Baranowskim, który nagrywa kolejne płyty, Zuzią Jabłońska czy Viki Gabor, która nie wygrała, a przecież dziś jest idolką nastolatek. Wszyscy ci wokaliści byli kiedyś w naszej drużynie.

Poruszony Baron snuje plany na temat przyszłości swojego synka!

- Co czuje, patrząc dziś, jak wasi dawni podopieczni, rozwijają dziś karierę?

- To wielka duma i satysfakcja. Nie ukrywam, że przyjemnie jest wiedzieć, że mogło się do tcyh sukcesów dołożyć swoją przysłowiową cegiełkę. Kiedy patrzyłem niedawno na gościnny występ Wiktora Dyduły, z którym właśnie tu się przed laty poznaliśmy, a dziś jest moim kolegą i przede wszystkim całkowicie samodzielnym artystą, to czułem, że nasz program ma sens. Gdy patrzy się na te historie, to widać, że on naprawdę może otwierać drzwi do kariery, jeśli tylko nie da się ich sobie zatrzasnąć.

- Tuż po finale czeka cię kolejne ważne wydarzenie. Razem z zespołem Afromental uczcicie 20-lecie istnienia specjalnym koncertem. Co szykujecie dla fanów?

- To będzie z pewnością najważniejszy spośród setek zagranych przez nas koncertów. 17 grudnia w Stodole pojawi się na nasze zaproszenie wielu wspaniałych gości, wśród nich Wojtek Łozowski i Dziamas, zagra więc oryginalny, 7-osobowy skład Afromnetal. Wystąpi też wielu innych znakomitych artystów, a do tego orkiestra, więc hucznie i na bogato, ale myślę, że tak trzeba świętować 20-lecie. Dla mnie ten jubileusz jest bardzo ważny, bo 20 lat, które spędziłem z zespołem do dokładnie połowa moja życia, jest więc co wspominać.

- Wracasz czasem pamięcią do swoich początków, gdy przyglądasz się w „The Voice of Poland” uczestnikom będącym początku tej drogi, którą sam kiedyś przeszedłeś?

- Oczywiście, wspominam to z wielkim sentymentem. Moja historia z zespołem Afromental zaczęła się, gdy chłopaki działali już od 3 lat. Wtedy to było jeszcze bardziej grane garażowe, a pierwsza płyta była dopiero przygotowywana, ale już wtedy, mieszkając we Wrocławiu, słyszałem, że działa taka grupa, która gra bardzo amerykańsko - jak na tamte czasy. Pamiętam, że mieli wtedy jakieś problemy z gitarzystą gdy nagle odebrałem telefon od nieznanego mi wtedy jeszcze Bartka Śniadeckiego i zostałem zaproszony na próbę. I tak się wszystko zaczęło.

- Ten rok jest dla ciebie wyjątkowy nie tylko ze względy na jubileusz, ale też wielkie zmiany w życiu prywatnym, bo zostałeś mężem i ojcem. Czy to wpłynęło na ciebie także jako artystę?

- Rzeczywiście, przez ostatni rok wydarzyło się w moim życiu więcej, niż przez wszystkie pozostałe lata! Zaręczyłem się, wziąłem ślub, zostałem ojcem, właśnie kończymy z Sandrą [Kubicką – przyp.red.] remont naszego wymarzonego domu, więc wiele się teraz u mniej dzieje w sferze osobistej. Dojrzałem, z chłopaka stałem się mężczyzną, w końcu biorę odpowiedzialność za kogoś więcej niż ja sam. Teraz jestem głową rodziny i nie ukrywam, że jestem z tego dumny. A że na to wszystko nakłada się jeszcze 20-lecie zespołu, to powodów, by pamiętać 2024 rok do końca życia jest sporo!

Emisja w TV:

"The Voice of Poland", sob., godz. 20.00 w TVP 2

Sonda
Kto powinien wygrać 15. edycję "The Voice of Poland"?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają