Maryla Rodowicz to jedna z tych gwiazd, o których wierni fani mogą myśleć, że wiedzą wszystko. Mało kto zdaje sobie jedną sprawę z tego, że na przełomie lat 60. oraz 70. wielka wokalistka mieszkała w Pradze. Wtedy tworzyła związek z czeskim producentem Františkiem Janečkiem. Maryla myślała, że był to ten jedyny i związek na całe życie. Niestety okazało się inaczej.
"František był o mnie okropnie zazdrosny, ciągle robił mi awantury. W końcu wyszło mi to bokiem. Zabrałam wszystko, co zmieściłam w dwie walizki, i wróciłam do Polski" - mówiła Rodowicz w książce "Wariatka tańczy".
Zobacz też: Maryla Rodowicz i Roxie Węgiel w redakcji "Super Expressu". Tak promują swój nowy utwór
Maryla Rodowicz tego romansu będzie żałować do końca życia
Po głośnym rozstaniu z Janečkiem Maryla postanowiła, że już nigdy nie będzie w związku. Niedługo potem jeden z magazynów zaproponował Rodowicz udział w sesji zdjęciowej. Gwiazda na planie poznała fotografa, który szybko wpadł jej w oko.
"Autorem zdjęć był Krzysztof Gierałtowski, znany fotograf i... kompletny świr. Wpadłam mu w oko i zaczął się do mnie zalecać. Kiedyś tak długo czekał pod hotelem, w którym mieszkałam, aż się doczekał. Zabrał mnie razem z moimi dwiema walizkami do siebie" - pisała Maryla Rodowicz w autobiografii "Niech żyje bal".
Gwiazda nie była jedna w pełni usatysfakcjonowana związkiem. Po jakimś czasie zdecydowała się zerwać z Krzysztofem. Para była wtedy obecna w Sopocie. To właśnie wtedy Maryla dostała Grand Prix oraz nagrodę w wysokości 25 tysięcy złotych. Pieniądze dała byłemu ukochanemu na przechowanie. On powiedział, że wraca z wygraną do Warszawy i jest to zapłata za poniesione przez niego koszty, kiedy był w związku z Rodowicz. Gierałtowski wypomniał gwieździe, że mieszkała u niego, jeździła jego samochodem, a także jadła to, co kupował. Maryla nigdy nie zobaczyła już swojej wygranej.
Zobacz też: Nowy teledysk Rodowicz z Roxie zbiera cięgi. "Wyszło sucho, kiczowato"
Zobacz naszą galerię: Maryla Rodowicz chuda jak tyczka