Ciotka i babcia domagają się kontaktu z nastoletnimi pociechami Jacka Borkowskiego (58 l.) i Magdaleny Gotowieckiej (+45 l.). Za sprawą rodziny zmarłej w domu gwiazdora "Klanu" zjawił się m.in. kurator sądowy. Urzędnik sprawdzał, czy aktor nie zaniedbuje swoich dzieci. W styczniu 2017 roku odbył się w sądzie proces. Zgodnie z wyrokiem rodzeństwo miało co miesiąc rozmawiać z babcią. Jacek i Magda nie chcieli jednak utrzymywać kontaktu.
Borkowski w rozmowie z "Na żywo" opowiedział, że pod jego nieobecność w domu, Barbara Gotowiecka zostawiła na automatycznej sekretarce przerażającą wiadomość. - Jacek i Małgosia usłyszeli, że babcia rozmawia z ich zmarłą mamą, której nie podoba się ich zachowanie. Syn i córka byli roztrzęsieni. Pytali mnie, czy babcia rzeczywiście ma kontakt z nieżyjącą matką i jak to jest możliwe. Spokój, który starałem się budować w ich życiu, nagle runął - wyznał aktor w rozmowie z tygodnikiem.
Borkowski nagranie przekazał policji. - Dzieci są dla mnie najważniejsze i nie będę pozwalał na ich psychiczne dręczenie - powiedział gwiazdor. Funkcjonariusze zarzuty aktorka potraktowali bardzo poważnie. Na wynik dochodzenia będzie trzeba jednak poczekać.
ZOBACZ: Teściowa oskarża Jacka Borkowskiego: nie przyjeżdża na grób żony! Nie spłaca kredytu! [ZDJĘCIA]
PRZECZYTAJ: Borkowski zapomniał o zmarłej żonie? Jak się tłumaczy aktor?
POLECAMY: Nieuleczalne zaburzenia syna Zamachowskiej. Szczere wyznanie