- Na fotelach jurorskich The Voice Senior zasiadali już muzycy różnych gatunków, ale nigdy dotąd gwiazda opery. Jak ocenia pani efekt tak egzotycznego, przynajmniej na pierwszy rzut oka, połączenia?
- Rzeczywiście, wielu początkowo uznało to za dosyć egzotyczne, a ostatecznie okazało się bardzo naturalne i niewymuszone. Na etapie tzw. przesłuchań w ciemno, gdy wszyscy siedzieliśmy odwróceni tyłem do uczestników, może jedna osoba wykonała utwór operowy, ale gdy już się odwracaliśmy i zdarzało nam się prosić o zaśpiewanie jeszcze czegoś innego, by lepiej poznać dany głos i jego możliwości, okazywało się, że wiele osób wybierało właśnie arie operowe czy pieśni neapolitańskie. Zaczęłam więc produkcję, jak to możliwe, że tak wielu uczestników ewidentnie ciągnie do opery, skoro wszyscy mieli reprezentować muzykę rozrywkową (śmiech). Dla nich to jednak też było zaskoczenie. Najwyraźniej dopiero mój widok w jakiś sposób uaktywniał ludzi i zachęcał, by sięgali po właśnie taki repertuar. To była dla mnie spora niespodzianka, ale też pokazało to wyraźnie, że pokoleniu 60- i 70-latków muzyka operowa wcale nie jest obca
- Nie po raz pierwszy zasiadła pani w fotelu jurorskim muzycznego talent show, „The Voice Senior” różni się jednak pod wieloma względami od podobnych produkcji. Coś panią zaskoczyło na planie?
- Zaskoczenia pojawiły się już na początku, bo przesłuchania w ciemno rzeczywiście są tutaj jedną wielką niewiadomą. Gdy na scenę wchodzi uczestnik, ja naprawdę nie mam pojęcia, kim będzie, co zaśpiewa i jaka jest jego historia. Tu naprawdę decyduje wyłącznie głos i to, co wykonawca ma do zaproponowania i nie ma miejsca na jakiekolwiek ustawki. Jurorzy mają całkowicie wolną rękę w podejmowaniu decyzji, kierują się jedynie swoją intuicją i zachwytem. Poziom w tej edycji jest niesamowicie wysoki. Zaskoczyło mnie też to, jak wiele osób ma w sobie odwagę, by stanąć na tej scenie, jak wielu chce wprowadzić muzykę do swojego życia.
- Na roli jurora tutaj się jednak nie kończy, ponieważ na dalszym etapie rywalizacji stajecie się państwo także dla uczestników trenerami. Jak się pani odnalazła w tej muzycznej współpracy z seniorami?
- Zdaniem trenera w „The Voice Senior” jest nie tylko pomóc ukierunkować, sprawić, by uczestnik mógł się rozwinąć, i wiedział, jak się przygotować do kolejnych etapów. Równie ważne jest budowanie więzi, ponieważ ten program jest nie tylko o śpiewaniu. Jest też w dużej mierze o emocjach, o życiowym doświadczeniu, o mądrości, które z niego wypływa. Dla niektórych uczestników jest szansą, by przepracować różne sytuacje z przeszłości, traktują udział w produkcji jak pewnego rodzaju terapię, bo muzyka może działać w ten sposób. Zawsze zresztą powtarzam, że sztuka bywa najszybszą, najskuteczniejszą, a jednocześnie najtańszą formą terapii, a do tego dostępną dla każdego. Dlatego bardzo się cieszę, że seniorzy intuicyjnie to wyczuwają, chcą śpiewać i wiedza, że to im pomaga, odnajdują swoją pasję, z której czerpią radość. Jesień życia, czas, gdy czasu dla siebie jest wreszcie więcej, to na to idealny moment.
- W programie rzeczywiście nie brakuje poruszających historii, które stoją za jego uczestnikami. Któraś zapadła pani w pamięć w szczególny sposób?
- Chyba najbardziej poruszyła mnie historia Piotra Langforta, którego rok wcześniej miałam okazję spotkać na planie programu „Sanatorium miłości”. Prowadziłam wówczas dla uczestników warsztaty z piosenki. Pan Piotr był po udarze, pamiętam, że miał wtedy spore problemy z mówienie i artykulacją słowną. Jakież było moje zdziwienie, gdy wiele miesięcy później, siedząc na fotelu jurora w „The Voice Senior” podczas przesłuchań w ciemno, odwracam się po kolejnym występie i widzę właśnie pana Piotra! Nie tylko wysławia się on już bez żadnych problemów, ale okazuje się też, że ma piękny głos i niesamowicie śpiewa. Czyż nie rosną skrzydła, gdy widzi się tak ogromny postęp? To była dla mnie jednak z bardziej uderzających historii w tym programie.
- Często udowadniają ono, że nigdy nie jest za późno, by spełniać marzenia, które dotąd odkładało się na później. Pani również ma takie, które wciąż jeszcze czekają na spełnienie?
- Oczywiście, choćby te dotyczących zwiedzania świata. Sporo już udało mi się zobaczyć, ale pandemia trochę to marzenie zatrzymała. Chciałabym jednak do niego wrócić, podobnie jak do nurkowania, które jest moją wielką pasją. Mam nadzieję, że uda mi się zrobić kolejne licencje, które pozwolą mi się dalej w tym kierunku rozwijać, bo kocham świat podwodny. Marzę też, by mieć swoje miejsce, w którym mogłabym prowadzić zajęcia nie tylko muzyczne, ale różnych dziedzin artystycznych, zarówno dla młodzieży, jak i osób starszych. Młodzi ludzie żyją dziś przede wszystkim obrazem, seniorzy z kolei przede wszystkim dźwiękiem, chciałabym więc stworzyć przestrzeń, w której mogłabym pokazać i jednym i drugim, jak połączyć te dwa światy. W jaki sposób mogą one współistnieć i wzajemnie się uzupełniać. Obie strony mogą się w ten sposób wiele nauczyć.
Emisja w TV:The Voice Senior - sobota, godz. 20.00 w TVP 2