Timbaland w końcu zdenerwował się na dobre i wytoczył firmie Blackground proces. Swoim byłym szefom zarzuca działania na szkodę jego reputacji. Podobno od kiedy Timbaland zaczął być bardziej popularny i produkować utwory dla artystów z innych wytwórni, włodarze Blackground rozsiewali na jego temat niepochlebne plotki, nie chcąc "dzielić się" z innymi talentem muzyka.
Teraz mogą za to słono zapłacić, bo Timbaland zarzuca też sprzeniewierzenie części jego zysków, a także - poprzez rozsiewanie plotek - pozbawienie go pieniędzy, które mogła mu przynieść współpraca z innymi gwiazdami.
Nerwy i złość to jedno, ale Timbaland nie powinien raczej tracić czasu na kłótnie z były pracodawcami. Obecnie pracuje już na własne konto i przynosi mu to ogromne pieniądze. Magazyn "Forbes" jego zarobki za lata 2007-2008 oszacował na 45 milionów dolarów!
Czy nie szkoda mu zatem tracić czasu na procesy sądowe, skoro mógłby w tym czasie nagrywać muzykę i zarabiać kolejne miliony?