Ewa Demarczyk zmarła 14 sierpnia 2020 roku, ale jej muzyka wciąż jest w nas żywa. Piosenkarka uchodziła za jedną z najbardziej utalentowanych artystek w Polsce. Zachwycała nie tylko głosem i utworami, które wykonywała, lecz także niezwykłą charyzmą, prezencją na scenie, elegancją i życzliwością wobec innych. Demarczyk wykonywała utwory z nurtu poezji śpiewanej, w latach 1962-1972, czyli przez dziesięć lat, była związana z kabaretem "Piwnica pod Baranami". Ta piękna i utalentowana kobieta miała bardzo liczne grono fanów, również wśród dzisiejszych artystów, których w pewnym stopniu z pewnością ukształtowała swoją twórczością. 1 listopada, w Dzień Wszystkich Świętych, reporter "Super Expressu" odwiedził jej grób na cmentarzu w Krakowie. To, co zastał na miejscu, totalnie nas rozbroiło. Aż łezka się w oku kręci.
To, co działo się przy grobie Ewy Demarczyk, totalnie rozbraja. Mała dziewczynka z plecakiem skradła nasze serca
Grób Ewy Demarczyk w Dzień Wszystkich Świętych, 1 listopada, był bardzo zadbany. Mnóstwo zniczy i kwiatów, a także liściki, kartki ze świętymi. Najbardziej nasze serca skradła jednak mała dziewczynka z plecakiem, która przystanęła przy grobie i wpatrywała się w niego zafascynowana. Faktycznie płyta i pomnik są dość nietypowe. Artystyczne, jak na artystkę przystało, ot co. Zainteresowanie Ewą Demarczyk wśród młodych pokazuje, że była to wokalistka ponadczasowa, a nie tylko dla osób "starszego pokolenia". Zresztą, to po prostu trzeba zobaczyć.