Majka Jeżowska to jedna z najbardziej popularnych piosenkarek w Polsce. Jej hit "A ja wolę moją mamę" zna wielu z nas. Wokalistka kojarzona jest co prawda z Polską sceną muzyczną, to w pewnym momencie swojej kariery wyleciała do Stanów Zjednoczonych. W związku z tym, musiała opuścić dom, w tym swojego syna, który wówczas był bardzo małym chłopcem. Piosenkarka przez długi czas miała do siebie wyrzuty sumienia. Po latach zdecydowała się o tym opowiedzieć.
Majka Jeżowska o wyjeździe do USA. Musiała zostawić małego syna
Z powodu wyjazdu do Stanów Zjednoczonych gwiazda opuściła dom i małego syna, Wojciecha. Ze względu na sytuacje finansową nie było innego wyjścia. Do USA wyleciała w 1981 roku, w tym samym roku na świat przyszedł jej syn.
- W USA mieszkałam jakieś 11 lat. Taką miałam wtedy sytuację finansową. Nie wyjechałam robić kariery, tylko po prostu zarobić - powiedziała w "Tak Mamy".
Gdy artystka wylatywała do Stanów Zjednoczonych była w trakcie rozstania z ówczesnym mężem. Rozłąka z synem była dla niej wielkim ciężarem. Jeżowską dręczyły koszmary związane z synem oraz przeświadczenie, że jest złą matką.
- Dopiero, jak przestałam mieć wyrzuty sumienia wobec siebie, że jestem niedobrą matką, bo zostawiłam syna - co prawda pod opieką rodziców, czyli najbliższych mi osób, no ale jednak zostawiłam - przestałam mieć te koszmarne sny. To trwało z pół roku - dodała.
Przez lata było to równie ciężkie dla jej syna. W pewnym momencie swej edukacji syn uczęszczał do szkoły w USA. W podcaście Jeżowska dodała, że jej potomkowi również bywało trudno. Jednak życie w USA sprawiło, że dojrzał, a teraz pobyt w Stanach Zjednoczonych procentuje, bowiem jej syn współpracuje z amerykańskimi firmami.
- Myślę, że syn nie bez powodu poszedł na psychologię. Na pewno miał jakiś żal i problem ze mną, z nawiązaniem takich bardzo bliskich relacji - wyznała.
Aktualnie wiele wskazuje na to, że artystka ma dobre relacje z synem. W 2022 roku wokalistka publicznie radowała się z faktu, iż jej potomek został tatą.