"Przeszłam pięć udarów i wciąż żyję!" To dlatego wierzy w cuda!

Katarzyna Gaertner kończy 83 lata. Choć los jej nie oszczędzał, a śmierć kilka razy pukała do jej drzwi, napisała dla polskich gwiazd ich największe przeboje. To ona skomponowała "Małgośkę" Maryli Rodowicz czy "Tańczące Eurydyki", które wyśpiewała Anna German. Katarzyna Gaertner przeszła pięć udarów, pokonała białaczkę, a cały swój dobytek straciła w pożarze. O swoim małżeństwie ze zmarłym już aktorem Kazimierzem Mazurem mówiła zresztą: "Wiedziemy sobie szczęśliwe życie pełne nieszczęść".

Katarzyna Gaertner jest ikoną polskiej piosenki. W jej środowisku, gdzie muzyka i teatr stanowiły codzienność, w pewnym momencie pojawił się Kazimierz Mazur. Gdy spotkali się po raz pierwszy w 1974 roku, ona była już znaną kompozytorką, on dopiero zaczynał swoją zawodową przygodę. Zachwyciła go, jednak ona nie zwróciła na niego uwagi. Na kolejne spotkanie czekali ponad ćwierć wieku.

Wieś uleczyła ją z białaczki

W latach osiemdziesiątych Katarzyna Gaertner przeniosła się na wieś, by żyć bliżej natury. Zamieszkała w starym młynie w świętokrzyskiej wsi Komaszyce, gdzie bliskość przyrody, czyste powietrze i spokój pomogły jej w walce z białaczką, na którą zachorowała.

Lekarz nie przepisał mi żadnych leków, ale powiedział, że muszę całkowicie zmienić sposób odżywiania. Żadnych przetwarzanych produktów spożywczych, które można kupić w sklepie. Tylko naturalne: kozie mleko, kozie sery i świeże zioła. Takie warunki spełniała tylko wieś. I to taka, która leży gdzieś na uboczu. Z pomocą przyjaciół znalazłam takie miejsce

- opowiedziała w jednym z wywiadów.

To ona się oświadczyła!

Młyn na wsi stał się jej miejscem na ziemi. Nigdy już nie wróciła do miasta, choć nadal współpracowała z warszawskimi scenami. Podczas jednej z takich współprac jej drogi ponownie przecięły się z Kazimierzem Mazurem - tym razem się nie przegapili.

Na widok Kasi serce zaczęło mi walić jak oszalałe. Babcia zawsze mówiła mi, że pierwsza wizyta u kobiety powinna być krótka, więc po kwadransie pożegnałem się i wróciłem do Warszawy

– wspominał Mazur podczas jednej z wizyt w studiu „Dzień Dobry TVN”. Podobno był tak zafascynowany kompozytorką, że zapomniał o pierwotnym celu swojej wizyty. Kilka dni później ponownie udał się więc do Komaszyc. Podczas tego spotkania Katarzyna spojrzała mu w oczy i zaproponowała, żeby zamieszkali razem. Niedługo potem zapytała, czy się z nią ożeni. "To się ożeniłem" - opowiadał Mazur w programie „Kulisy sławy”. Rok później byli już małżeństwem.

Tyle lat się razem trzymamy i końca nie widać. Wiedziemy sobie szczęśliwe życie pełne nieszczęść – mówiła Gaertner.

Ogień zabrał im wszystko

W 2012 roku doszło do prawdziwej tragedii - dom i studio nagrań pary zostały zniszczone przez pożar. Ogień pochłonął prawie wszystko. Strażakom w ostatniej chwili udało się uratować jedyną istniejącą partyturę "Mszy beatowej", fortepian i płytę z autografem Johna Lennona. To wtedy Katarzyna Gaertner doznała pierwszego udaru. Po drugim w szpitalach spędziła cały rok.

Cudem uratowali mnie lekarze ze szpitala w Ostrowcu Świętokrzyskim. Spędziłam tam kilka miesięcy. Potem przeniesiono mnie do szpitala w Końskich, gdzie byłam leczona kolejne trzy miesiące. Ostatni rok był stracony, to była walka o życie

- powiedziała mediom w 2016 roku. Ostatecznie udary próbowały pokonać ją jeszcze trzy razy. Nic dziwnego, że artystka wierzy w cuda!

Przeszłam pięć udarów i wciąż żyję. Gdy graliśmy w Podkowie Leśnej moją „Mszę beatową”, dowiedziałam się, że modlił się za moje zdrowie sam papież Franciszek. Nie mogłam sobie poradzić z niedowładem ręki. A teraz proszę, jaki mam uścisk. O moje zdrowie prosił Panienkę Jasnogórską arcybiskup Stanisław Gądecki. No to jak mam nie wierzyć w cuda? Teraz, od wielu miesięcy stosuję pijawki na moje kolano, z którym lekarze od dwóch lat nie mogli sobie poradzić. Opuchlizna zeszła, kolano wraca do zdrowia

- opowiedziała w 2018 roku. Ukochany mąż był dla niej największym wsparciem, gdy wracała do zdrowia.

Miłość, która przetrwała wszystko

Uczucie Katarzyny i Kazimierza przetrwało wiele lat, przeciwności losu, a nawet śmierć. W 2022 roku aktor odszedł, pozostawiając pustkę, której nie da się wypełnić. "Nie ma męża, nie ma mnie, nie ma mojej pracy, nie ma nic. Nie umiem funkcjonować bez niego" – przyznała Gaertner w jednym z wywiadów. Jednak mimo fizycznej nieobecności ukochanego, jego duch nadal jest obecny w jej życiu – w jej muzyce, wspomnieniach i codzienności. Ich historia to opowieść o uczuciu, które przetrwało najtrudniejsze w życiu chwile.

Super Express Google News
Autor:

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki