- Superbohater nigdy się nie starzeje! - śmieje się w rozmowie z "Super Expressem" Czadoman. - Tak naprawdę moje największe marzenia zawodowe spełniły się w ciągu ostatnich kilku lat. Ciężko na to wszystko pracowałem, ale było warto. Dziś mam ogromne rzesze fanów, podpisane ciekawe kontrakty, a grafik koncertowy pęka w szwach. Poza tym cieszę się dobrym zdrowiem, więc czego więcej można chcieć od życia? - podsumowuje muzyk.
Superbohater drzemie w nim od najmłodszych lat. - Zawsze czułem w sobie superbohatera, ale długo nie wiedziałem, jak go wydobyć. Już jako dziecko byłem żywy i wszędzie było mnie pełno - wspomina piosenkarz.
Jak twierdzi - nie był łobuzem, ale tata był częstym gościem w szkole. - Nie należałem do łatwych i grzecznych dzieci, ale jak widać, wyrosłem na ludzi... Byłem bardzo energiczny. Tata był wzywany do szkoły nawet, jak niczego nie przeskrobałem. Miałem dość mocną pozycję w szkole, ale nigdy nie nadużywałem siły wobec słabszych. Nie znosiłem gnębienia innych. Zawsze stawałem w obronie słabszych i wyszydzanych - opowiada artysta.
Superbohater to nie tylko postać stworzona na potrzeby sceniczne, Czadoman ma na swoim koncie prawdziwe bohaterskie czyny. - Koło mojego domu był zbiornik wodny. Pamiętam, że kiedyś znajomy obudził mnie o godz. 5 rano z krzykiem, że pies nie ma siły dopłynąć do brzegu, więc rzuciłem mu się na ratunek. Innym razem, podczas szkolnego biwaku, wyciągnąłem z wody kolegę. Zdarzyło mi się też udzielić pierwszej pomocy dławiącemu się mężczyźnie - potwierdza swoje bohaterskie czyny artysta.
Czadoman w dniu 30. urodzin będzie miał koncert. - Wiem, że znajomi szykują dla mnie jakąś niespodziankę. Nie mam pojęcia, co wymyślili. Okaże się niedługo - cieszy się gwiazdor. - Może wpadną Batman, Spiderman i Kapitan Planeta? - marzy.
Zobacz także: Doda pokazała pierwszego narzeczonego