To musiało boleć! Anna Wendzikowska zdecydowała się na odważny krok

Anna Wendzikowska uwielbia podróże. Na jej profilach na social mediach co chwilę pojawiają się relacje z kolejnych wypraw po świecie. Zazwyczaj towarzyszą jej dwie córeczki: Kornelia (7 l.) i Tosia (4 l.). Dziewczynki są świetnymi towarzyszkami w odkrywaniu nowych miejsc. Jednak tym razem, dziennikarka postanowiła spakować duży plecak i udać się w samotną podróż. Chciała się skupić na sobie i oddać się duchowym doznaniom. W tym celu wybrała się do Gwatemali. 

Wendzikowska chce odnaleźć siebie

Widać, że Ania potrzebuje chwili sam na sam. Już kilka tygodni temu zniknęła na jakiś czas z sieci, co miało dać jej chwilę spokoju i wyciszenia. Najwyraźniej jednak zapragnęła mieć więcej czasu na przemyślenie swojego życia. Dlatego udała się w samotną podróż do Gwatemali, gdzie zatrzymała się w ośrodku medytacji i jogi, który skupia się na przeżyciach duchowych, a nie materialnych. Celebrytka spała w drewnianym domku bez prysznica, usytuowanym w lesie nad przepaścią. To jednak zachwyciło Wendzikowską, która oprócz medytacji, czas poświęca również na zwiedzanie okolicy. 

Wendzikowska zdecydowała się na tatuaż

Ania postanowiła jednak zaszaleć i oprócz karmienia się strawą duchową, zdecydowała się na dość odważny krok. Na Instagramie opublikowała zdjęcie, na którym widzimy, jak miejscowy tatuażysta wykonuje jej na plecach tatuaż. Celebrytka nie ukrywa, że wiązało się to z bólem, w walce z którym pomogła jej obecność znajomej i korzystanie z techniki kontroli oddechu, czyli pranayama. 

"Tak! Zrobiłam to!  Dziękuję @balcanbal za trzymanie mnie za rękę i robienie ze mną pranayama", napisała pod zdjęciem.