Agnieszka Wagner: Miała zostać księgową, została gwiazdą kina
Agnieszka Wagner urodziła się 17 grudnia 1970 roku. Jej twarz doskonale znają miłośnicy kina oraz fani polskich seriali. Jednak ona wcale nie planowała aktorskiej kariery. Po maturze zaczęła studia na Wydziale Nauk Ekonomicznych Uniwersytetu Warszawskiego. Studia ukończyła, ale jeszcze przed odbiorem dyplomu wiedziała, że nie dane jej będzie pracować w zawodzie.
Miała 21 lat, gdy na ekrany trafił film "Pierścionek z orłem w koronie" Andrzeja Wajdy, w którym wcieliła się w Wiśkę. Rok później wystąpiła w oscarowej "Liście Schindlera" Stevena Spielberga.
Nie można być księgową, gdy wcześniej zagrało się w filmach Andrzeja Wajdy, Stevena Spielberga i Andrzeja Żuławskiego - tłumaczyła z uśmiechem w jednym z wywiadów.
Do listy cenionych reżyserów, z którymi współpracowała, wkrótce mogła dopisać Jerzego Kawalerowicza, Marka Kotarskiego czy Janusza Majewskiego. Mimo to zdołała ukończyć jeszcze studia z historii sztuki. Edukacja zawsze była bardzo ważna dla Agnieszki Wagner.
Moja droga do zawodu aktorki była inna niż większości osób z branży. W to, co osiągnęłam, włożyłam wiele pracy, bo niczego mi na tacy nie podsunięto, niczego nie ułatwiano. Bardzo długo byłam traktowana jak amatorka i nie wiedziałam, co wpisywać w rubryce "zawód", gdy wypełniałam kwestionariusz osobowy - wspominała.
Być może właśnie dlatego, chociaż zdecydowanie nie musiała martwić się o nowe role, postanowiła zapisać się do szkoły aktorskiej. Wybór padł na Berlin, gdzie znajduje się Europejska Akademia Filmowa. Nie wszyscy wiedzą, że z sukcesami grywała w zagranicznych produkcjach. Pracowała m.in. w Czechach, Rosji, Francji, Niemczech, Albanii i Chinach. Ułatwiła jej to znajomość języków. Agnieszka Wagner mówi płynnie po angielsku, francusku i rosyjsku.
Zobacz również: Joanna Moro straciła cały dorobek życia. Została oszukana i okradziona. "Budzisz się niemal bez niczego"
Agnieszka Wagner: "Nie chcę brać w tym udziału"
Niestety, jej zagraniczne filmy nie są w Polsce zbytnio znane. Ubolewa na tym sama aktorka, która przed laty była postrzegana przez pryzmat urody, a reżyserzy z wielką chęcią rozbierali ją na ekranie. Wagner nie ma nic przeciwko takim scenom, pod warunkiem, że scenariusz to motywował.
Chciałabym, żeby przynajmniej kilka moich zagranicznych filmów zostało pokazanych u nas. Może wtedy recenzenci przestaliby zajmować się jedynie moim wyglądem, a zwróciliby uwagę, że jednak jestem aktorką - stwierdziła gorzko w jednym z wywiadów.
Agnieszka Wagner do kariery aktorskiej podchodzi z dystansem. Uważa, że oprócz talentu pomogło jej również szczęście, ale również umiejętność prowokowania pewnych okazji. Zagrała w wielu bardzo popularnych produkcjach, w tym w "Barwach szczęścia", "Fali zbrodni", "Quo Vadis" czy "Listach do M.".
Jest świadoma, że w pewnym momencie została zaszufladkowana jako "miła, grzeczna panienka", z którą nie wiadomo było, co zrobić. Otrzymywała propozycje podobnych do siebie ról, które konsekwentnie odrzucała. Z czasem zaczęło przychodzić jej coraz mniej. Aktorka zdaje sobie sprawę z tego, że w tym zawodzie liczy się "pokazywactwo" i rozpoznawalność. Świadomie z tego zrezygnowała.
Włączam telewizor i czuję się zażenowana pytaniami do gościa. Nie chcę brać w tym udziału, a właśnie takie rzeczy budują popularność - mówiła.
Ceni sobie spokój i od ścianek trzyma się z daleka. Niewiele wiadomo o jej życiu prywatnym. Przed lat związana była z kolegą po fachu, Piotrem Adamczykiem. Para ponoć planowała nawet ślub. Ich drogi jednak się rozeszły. Obecnie związana jest z Jerzym Jurczyńskim, z którym wychowuje córkę Helenkę.
Zobacz również: Najgłośniejszy romans PRL-u. Zaczął się od zdrady i tak samo skończył