Teresa Lipowska to niekwestionowana gwiazda polskiej telewizji. Od 23 lat gra w serialu "M jak miłość", a rola Barbary Mostowiak przyniosła jej ogromną popularność. Prywatnie Lipowska żyje bez partnera, odkąd w 2012 roku straciła męża, który zmarł po ciężkiej chorobie. Teraz Lipowska, chcąc ukoić nerwy i zwyczajnie odpocząć, postanowiła skorzystać z usług sanatorium. Co ciekawe, pojawiła się w miejscu, w którym kręcono program dla seniorów "Sanatorium miłości". 85-letnia gwiazda próbuje tam odpocząć, ale nie jest to proste. Opowiedziała, co spotkało ją w sanatorium "Włókniarz" w Busku-Zdroju. Spotkało ją wiele dobrego, ale nie obyło się niestety bez przykrych doświadczeń.
To okropne, z czym mierzy się Teresa Lipowska w sanatorium. "Jestem wręcz obmacywana"
Teresa Werner w serwisie Echo Dnia powiedziała, że ludzie w sanatorium są dla niej bardzo życzliwi i nie wybrałaby innego miejsca na odpoczynek. Aktorka skupia się na odpoczynku, chce tam spędzić dwa tygodnie. Niestety, spotkały ją także przykre doświadczenia.
- Często, gdy ktoś kulturalnie rozpocznie rozmowę, siadam z nim do kawy, ale czasami bywa i tak, że ktoś z daleka krzyczy "ja panią znam, pani Basiu". Lubują się w tym szczególnie kuracjuszki. Podbiegają i wtedy jestem przytrzymywana, gnieciona, dotykana, wręcz obmacywana. To są minusy popularności. Można się do tego przyzwyczaić, ale do pewnego stopnia- wyznała Teresa Lipowska.
Teresa Lipowska tłumaczyła, że stara się wówczas nie denerwować, bo taka popularność oznacza, że jej kariera aktorska jest udana. Pozostaje mieć nadzieję, że w tym całym zgiełku aktorka znajdzie rzeczywiście czas dla siebie.