Ten rok zaczął się bardzo dobrze dla Krzysztofa i Doroty. W walentynki on poprosił ją o rękę, a ona powiedziała "tak". Zakochani nie przypuszczali jednak, że czeka na nich jeszcze jedna niespodzianka. Główna wygrana w "Milionerach". Ale nie byłoby tych ogromnych pieniędzy, gdyby nie Dorota.
Zobacz, jak wygrał Krzysztof Wójcik:
- To moja narzeczona namówiła mnie, bym wziął udział w programie - zdradza świeżo upieczony milioner w rozmowie z "Super Expressem". - A kiedy już jechaliśmy na nagranie tego odcinka do Krakowa, mówiła mi cały czas pół żartem, pół serio: "Wygrasz milion, wygrasz milion". Okazało się, że to było proroctwo - cieszy się Krzysiek.
Przeczytaj koniecznie: Oto pierwszy i ostatni milioner - konkursowe pytania wraz z odpowiedziami
Zwycięzca teleturnieju "Milionerzy" jeszcze nie ma sprecyzowanych planów, co z robić z wygraną. Ten 27-latek ze Szczecina wie jedno - nie chce ich roztrwonić, choć jak sam przyznaje, ma ochotę na jakieś małe szaleństwo.
- Nie będzie jednak szastania pieniędzmi - wyznaje racjonalnie Krzysztof. - Ale na jakieś małe szaleństwo na pewno się zdobędę - dodaje trzeźwo.
Co to będzie? Na razie nasz milioner nie ma pojęcia.
- Nie chcę przepuścić tych pieniędzy, niech one sobie będą. Nie chcę nawet myśleć o tym, że je mam. Nie chcę z nich żyć, chcę je zainwestować, a żyć z mojej codziennej pracy - zaskakująco spokojnie opowiada o swoich planach Krzysiek.