W Polsce "Zielona granica" do kin wejdzie dopiero 22 września. Od kilkunastu dni można oglądać już zwiastun produkcji. Agnieszka Holland zapewnia, że film o islamskich nielegalnych imigrantach z polsko-białoruskiej granicy jest zlepkiem prawdziwych historii. - Tu nie ma wymyślonych historii. Historia rodziny skompilowana jest z przeżyć kilku rodzin. Uchodźczyni z Afganistanu, nauczycielka angielskiego jest postacią prawdziwą. Zagrała ją aktorka z Iranu, która pracuje we Francji. Zresztą ona pomagała mi w castingach do ról uchodźców. Znalazła tych świetnych aktorów syryjskich, którzy pracują we Francji i Belgii. Jalal Altawil, który gra ojca, to świetny aktor. Był w syryjskim więzieniu. Uciekł z niego. Zaocznie dostał wyrok śmierci. Spędził długi czas w obozach dla uchodźców, w których organizował dzieciom terapię poprzez sztukę. W filmie jest scena śmierci. Chłopiec tonie w bagnie. Jak pani pracowała nad tą sceną, jak pani rozmawiała z tym dzieckiem? Przy tej scenie był i jego tata, i psycholog. Ten chłopiec miał wcześniej doświadczenia filmowe, zresztą też grał scenę śmierci. Dzieci, które grały w "Zielonej granicy", są bardzo radosne, szalenie zdyscyplinowane, a do tego religijne. Kiedy kręciliśmy, trwał akurat ramadan, więc te dzieci nie mogły jeść i pić do zachodu słońca. Na szczęście realizowaliśmy dużo nocnych scen, więc to z ramadanem nie kolidowało. Te dzieci razem ze swoimi rodzicami przeszły sześć pushbacków między Syrią a Turcją. To, co się dzieje na tamtej granicy, a także na szlaku bałkańskim i na granicy litewsko-białoruskiej, jest tak samo okrutne, jak wydarzenia na naszej granicy - mówi reżyser w wywiadzie dla Onetu.
Wyjaśnienia Agnieszki Holland o wątkach z uchodźcami, najwyraźniej nie trafiają do hejterów filmu, którzy zaczęli oczerniać produkcję, choć nie widzieli jej jeszcze w całości. Na najpopularniejszym polskim serwisie o filmach, filmweb.pl, "Zielona granica" zbiera druzgocące oceny. Krytycy piszą, że dzieło Holland jest antypolskie i powstało na zlecenie Rosji i Białorusi. Obecna nota dla filmu Holland to 2 na 10. "Zieloną granicę" stawia to tym samym na jednym z najgorszych miejsc w rankingu polskich filmów. Podobną ocenę ma "Gulczas, a jak myślisz?" Jerzego Gruzy. Gorszy jest tylko "Yyyreek!!! Kosmiczna nominacja" (1,4). Film "Smoleńsk" na Filmweb ma z kolei ocenę 2,3. Co ciekawe zagraniczny "Guardian" wystawił "Zielonej granicy" ocenę 4/5. - „Zielona granica” jest jak cios w splot słoneczny. To istotne świadectwo tego, co dzieje się aktualnie w Europie -napisano w recenzji. Po pokazie film oklaskiwano przez 15 minut. Owacja w Wenecji nie umknęła włoskim mediom. - Wybitny film, który, szukając przyczyn w przeszłości, skupia się na teraźniejszości, aby zrozumieć, co może wydarzyć się w naszej przyszłości - donosi Il Fatto Quotidiano.
Przypomnijmy, że na festiwalu w Wenecji o Złotego Lwa walczy także inny polski film. "Kobieta z..." duetu Małgorzata Szumowska i Michał Englert z Joanna Kulig i Bogumiłą Bajor, siostrzenicą Michała Bajora.