Tadeusz Chmielewski, reżyser i współscenarzysta filmu, szukał odtwórcy głównej roli wśród osób, które miały w sobie zarówno talent komediowy, jak i pewien rodzaj inteligencji scenicznej. Na jego liście kandydatów jako pierwszy pojawił się właśnie Wojciech Młynarski cieszący się już wtedy ogromną popularnością satyryk i autor tekstów piosenek, ale także świetny aktor estradowy.
Wojciech Młynarski jako Franek Dolas?
Podobno Młynarski miał w sobie ten rodzaj humoru, który mógłby nadać postaci Dolasa dodatkowego uroku. Ostatecznie jednak zrezygnował z propozycji z powodu wielu obowiązków estradowych i planowanych występów zagranicznych. Nie był w stanie pozostawac do dyspozycji reżysera przez 18 miesięcy - a na taki czas planowano zdjęcia. Choć fani Młynarskiego mogą żałować, że nigdy nie zobaczyli go w tej roli, trudno dziś wyobrazić sobie kogoś innego niż Marian Kociniak.
W walce o Dolasa – Englert, Kamas i Kociniak
Wśród aktorów, którzy również byli brani pod uwagę, znajdowali się Jan Englert oraz Jerzy Kamas. Englert, wówczas młody, obiecujący aktor, miał w sobie dużo wdzięku, ale reżyser uznał, że brakuje mu tej „chłopskiej charyzmy”, jaką wyobrażał sobie u Dolasa. Jerzy Kamas, późniejszy niezapomniany Stanisław Wokulski z Lalki, był natomiast nieco zbyt poważny do tej roli.
Ostatecznie wybór padł na Mariana Kociniaka, który znakomicie połączył w swojej kreacji komizm, spryt i rozbrajającą naiwność. W jednej z rozmów Chmielewski wspominał, że Kociniak miał w sobie „to coś” – nieco łobuzerskie spojrzenie, umiejętność improwizacji i niezwykłą mimikę twarzy, które sprawiły, że widzowie od razu pokochali jego Dolasa.
PRL-owskie kulisy produkcji
Film powstawał w drugiej połowie lat 60., a jego realizacja była pełna wyzwań. Kręcono go w Polsce, Jugosławii i na Saharze – co było w tamtych czasach rzadkością i logistycznym wyzwaniem. Marian Kociniak niejednokrotnie wspominał, że zdjęcia na pustyni były wyjątkowo męczące, zwłaszcza w scenach, w których Franek Dolas błąka się spragniony po piaskach.
Marzeniem reżysera było kręcenie filmu na kolorowych taśmach, jednak decydenci nie byli skłonni zagwarantować takiego luksusu "jakiejś tam komedii". Dlatego pierwszy cześć filmu była monochromatyczna.
Co by było, gdyby… Kociniak nie dostał tej roli?
Dziś "Jak rozpętałem II wojnę światową" to film kultowy, a Marian Kociniak na stałe wpisał się do historii polskiej kinematografii. Ale czy gdyby rolę zagrał Młynarski, film odniósłby taki sam sukces? Możliwe, że byłby to inny rodzaj humoru – bardziej liryczny, a może nawet bardziej ironiczny. Z kolei Englert czy Kamas mogliby dodać Dolasowi innej osobowości – może bardziej zawadiackiej albo bardziej dramatycznej. Jednak to właśnie Kociniak zdołał idealnie uchwycić absurd całej sytuacji, w której znalazł się jego bohater.
Galeria: Marian Kociniak w cieniu Franka Dolasa
