Sylwia Peretti, znana z programu "Królowe życia", przeżywa żałobę po śmierci syna Patryka w czterech ścianach. Odcięła się od świata, właściwie nie wychodzi z domu. W pewnym sensie została do tego wręcz zmuszona, bo fala hejtu i krytyki, jaka się na nią wylewa, jest niewyobrażalna. Nie może nawet pójść na cmentarz, by opłakiwać syna, bo zaraz ktoś mógłby ją "przyuważyć". To wstrząsające! I choć z jednej strony trudno dziwić się tym, którzy nie potrafią zrozumieć wsiadania za kółko po wypiciu alkoholu, a czego miał według śledczych dopuścić się Patryk, to z drugiej strony liczba wulgaryzmów i brutalnych słów, jaka pojawia się w sieci, jest bulwersująca. Sylwia Peretti najwyraźniej zdecydowała przez pewien czas nie pokazywać się publicznie, by nie potęgować tego typu zjawisk. Jednocześnie stara się, pozostając w domu, w ciszy przeżywać żałobę. Nie świętowała nawet swojej niedawnej rocznicy ślubu, gdzie do ołtarza prowadził ją jej syn Patryk.
To wstrząsające, co dzieje się w domu Sylwii Peretii po śmierci jej syna. Zmusili ją do tego, żałoba jest jeszcze trudniejsza
Przeżywanie żałoby w otoczce tylu przykrych słów, jakie napływają w sieci, jest z pewnością jeszcze trudniejsze. Sylwia Peretti musi się z tym wszystkim zmierzyć, ale na pewno ma wsparcie bliskich. Tymczasem śledczy co jakiś czas ujawniają nowe informacje po wypadku w Krakowie, do którego miał według nich doprowadzić syn gwiazdy programu "Królowe życia", Patryk. Po wjechaniu w betonowy mur zginął nie tylko on, ale także trzech pasażerów. Ofiary były w wieku od 20 do 24 lat. Rekompensaty za szkody wyrządzone po wypadku oczekuje również miasto Kraków. Wygląda na to, że jeszcze długo sytuacja wokół tej sprawy się nie uspokoi.