Tomasz Kammel to znany i ceniony prezenter telewizyjny, który od lat współpracuje z TVP. Widzowie Telewizji Polskiej kojarzą go m.in. z „Pytania na śniadanie”, a także licznych programów i wydarzeń kulturalnych, w których wystąpił. Poza działalnością na antenie szklanego monitora, dziennikarz publikuje w sieci treści dotyczące zdolności interpersonalnych. Filmy z jego udziałem można znaleźć na jego autorskim kanale na YouTube. Prezenter zgromadził tam liczne grono fanów. Internauci chętnie obserwują go również na Instagramie. Jakiś czas temu, dziennikarz pochwalił w mediach społecznościowych wystąpienie prezydenta USA Joe Bidena. Za ten czyn został on srogo skrytykowany przed dawnego kolegę po fachu - Jakuba Wojewódzkiego. "Król TVN-u" oskarżył go o hipokryzję.
Polecany artykuł:
Tomasz Kammel odpowiada na krytykę Kuby Wojewódzkiego
Kuba Wojewódzki w autorskim podcascie skrytykował zachowanie Tomasza Kammela. Rozpoczął od przywołania postu, w którym prezenter pochwalił przemowę prezydenta Stanów Zjednoczonych Joe Bidena.
Żyjemy w świecie, który jest niespójny. Co drugi Polak żyje z jakimś rozdwojeniem, roztrojeniem jaźni (...). Jeden z pieszczochów TVP, kiedyś mój kolega, zachwalał w swoich mediach społecznościowych przemówienie Bidena w Warszawie. Pisał, że to majstersztyk, więc ja mu napisałem, że majstersztykiem to jest chwalić Bidena w Warszawie, a potem zapominać o tych wartościach, wjeżdżając na parking TVP. Kim są tacy ludzie, którzy wyznają wartości, o których zapominają pewnego poranka, bo prowadzą śniadaniową telewizję? - opisywał Wojewódzki w podcascie "WojewódzkiKędzierski".
Słowa Kuby postanowił skomentować sam Tomasz Kammel, który swoją wypowiedź w mediach społecznościowych rozpoczął od przytoczenia jednej z historii ich przyjaźni.
Kiedyś gdzieś w Europie, bezpiecznie, na pustej autostradzie testowaliśmy z Kubą Wojewódzkim nasze 911-tki. Myśleliśmy, że jesteśmy strasznie szybcy. Zabawa była przednia, dopóki nie wyprzedził nas motocyklista jadący 305 na godzinę. Spotkaliśmy go potem na stacji benzynowej. Powiedział:"dziękuję za fajną jazdę", a ja pomyślałem: "Nie no, jasne. Myślałem, że my tu przekraczamy bariery dźwięku, a ty nas po prostu wyprzedziłeś". Albo inna sytuacja. Siedzimy w domu u Kuby i wymyślamy moje zapowiedzi na festiwal w Opolu. Gdy później wypowiadam je ze sceny, widownia z jednej strony jest zszokowana, bo teksty są jak na mnie turbo ironicznie, z drugiej bawi się znakomicie - czytamy w poście.
Ich przyjaźń skończyła się pomimo braku jakiegokolwiek konfliktu. Każde z nich zwyczajnie poszło w swoją stronę.
"Tony śmiechu, 1000 przegadanych godzin, robienie wariackich rzeczy i przede wszystkim świadomość, że możemy na siebie liczyć. Aż pewnego dnia. Kuba zniknął. Nigdy nie było między nami różnic zdań, nigdy nie było trudnych rozmów, a już na pewno nigdy się nie pokłóciliśmy. Książkowa definicja kumpelstwa. A jednak i takie relacje się kończą. Życie" - stwierdził.
Pomimo zaczepek Kuby Wojewódzkiego, Kammel ma do niego szacunek i nie zamierza odpłacić mu pięknym za nadobne.
"Po tej znajomości została mi góra fajnych wspomnień i lojalność w stosunku do Kuby. Jej powody są dwa. Bardzo proste. 1) tak rozumiem przyjaźń. 2) wg WHO człowiek żyje średnio 77 lat. Czyli mam jeszcze ew. 26, z których nie zamierzam zmarnować ani minuty. Szczególnie na internetowe dramy, ani te prawdziwe, ani te dla poklasku i klikalności" - napisał.
Na koniec wyjaśnił, że słowa dawnego przyjaciela pozostawi bez komentarza.
"A zatem odpowiadając na rozliczne pytania: Czy zamierzam komentować to, co pisze o mnie Kuba Wojewódzki? Odpowiadam, że nie, bo za dużo dobrego spotkało mnie w życiu od niego i życzę mu jak najlepiej. To wszystko, co mam do powiedzenia w tej sprawie" - zakończył.