Nowy talk-show "A normalnie o tej porze" po dwóch tygodniach emisji przyciąga do Dwójki średnio 380 tys. widzów i przegrywa z konkurencją - podaje portal Wirtualnemedia.pl. Taki wynik nie cieszy szefów stacji. Nic dziwnego, że na ratunek wezwano Kammela. Jeśli jemu nie uda się zaprosić widzów przed telewizory, program najprawdopodobniej zniknie z anteny.
- Tomek miał zacząć pracę od kwietnia, ale szefostwo chce, aby zaczął już w najbliższy piątek - mówi osoba pracująca w TVP. - Wszyscy uważają, że jego pojawienie się na wizji podniesie oglądalność. W końcu widzowie bardzo dobrze kojarzą go ze śniadaniowych wydań. Jako prezenter wzbudza sympatię i wiarygodność - wyjaśnia nasz informator.
Przeczytaj koniecznie: Znajomi Kammela nie mają wątpliwości - Tomasz wróci na wizję i coś "wyżebrze"
A jeśli Tomaszowi się nie uda? Pozostanie mu prowadzenie magazynu "Pytanie na śniadanie" w parze z Beatą Sadowską (37 l.). Ale to nie wszystko. Będzie też gospodarzem koncertów i imprez organizowanych przez Dwójkę. Ma także przejąć część obowiązków Kurzajewskiego.
- Maćka jest za dużo w telewizji. Na dodatek jest dziennikarzem sportowym i ma wiele zobowiązań w redakcji sportowej. Szkoda, żeby się znudził widzom, więc Tomek będzie dobrym zastępcą - mówi nasz informator.
Będzie się działo...