- Panie Tomku, znowu obsadzili pana w roli amanta w filmie "Narzeczony na niby". Jak się pan z tym czuje?
- A niech pani powie, jak ja wyglądam?
- Trochę jak taki chłopczyk, odkąd pan schudł.
- No właśnie. Dlatego jestem amantem w tym filmie. Ja się lepiej czuję ze sobą, odkąd schudłem, i lepiej się czuję w tej roli, w której gram stylistę telewizyjnego z takim rockowym zacięciem. Uważam, że ta moja metamorfoza zewnętrzna bardzo dobrze zadziałała na tę rolę. Bohater grany przeze mnie jest przez swoją przyszłą żonę posądzony o... nie mogę powiedzieć o co, ale dodam, że nie o zdrady. Bartek jest stylistą, te zarzuty komplikują wszystko. To jest taka komedia pomyłek.
- Stanął pan na ślubnym kobiercu w "Narzeczonym na niby". Zatęsknił pan za prawdziwym ożenku?
- Tak, stanąłem przed ołtarzem z Sonią Bohosiewicz. Na razie się nie zanosi na to naprawdę, ale ja nie ukrywam, i zawsze to mówiłem, że zawsze chciałbym przeżyć taką ceremonię ślubną. Już nie tylko jako ceremonię, ale jako takie duchowe przeżycie łączące ludzi na całe życie.
- Stresował się pan?
- To jest film, więc ten ślub, ten kobierzec. to była taka próba ślubu. Kręciliśmy próbną scenę, było to imponujące. Nie wiem, co czułem, nie wiem, co powiedzieć. Zastanawiałem się tylko, czy w jakiś filmach brałem już kiedyś śluby jakiekolwiek. W każdym razie było przyjemnie..
- Jak pan uczy się tekstu?
- Czytam dwa razy scenę, potem przegaduję ją z kolegami i już. Wszystko pamiętam. W filmie fabularnym trzeba trzymać się scenariusza słowo w słowo. Nie ma tu możliwości improwizacji. Natomiast ja szybko te sceny zapominam, to jest takie działanie na pamięć krótkotrwałą.
- W ostatnim czasie przeszedł pan ogromną metamorfozę. Nie tylko zewnętrzną, ale też wewnętrzną. Pozbył się pan nawet swojej kolekcji aut.
- Po prostu przychodzi w pewnym momencie taki okres, że się chyba człowiek dowiaduje, co jest dla niego najważniejsze i przestaje się otaczać substytutami sukcesu albo rzeczami, które są tachlowaniem kompleksów. W kwietniu przeszedłem operację wyrostka robaczkowego, bo on pękł. W wieku czterdziestu paru lat przychodzi taka cezura, że człowiek może przemyśleć sobie, co do tej pory robił i jak się zachowywał. I stąd te zmiany w moim życiu i wewnętrzne, i zewnętrzne. Ja też jestem normalnym człowiekiem, który patrzy w przyszłość, więc myślę, że to wszystko miało na mnie bardzo pozytywny wpływ.
- A jak życie prywatne, uczuciowe?
- Nie komentuję tych sytuacji, to jest moje życie prywatne. Tylko moje.
Zobacz: Mąż Oli Kwaśniewskiej dostał wpierd**
Przeczytaj też: Kinga Rusin ujawnia: Matka mojego ojca była zakonnicą
Polecamy: Angelina Jolie zakochana? Spotyka się z multimilionerem!