Tomasz Raczek od lat udziela się w mediach jako publicysta, krytyk filmowy oraz autor programów telewizyjnych i radiowych. Współpracował m.in. z TVP, Canal+ czy Polskim Radiem. Obecnie prowadzi autorski kanał w serwisie YouTube, a tworzona przez niego seria "Wideorecenzje Tomasza Raczka" cieszy się sporym zainteresowaniem.
Zasłużony krytyk chętnie pokazywał w mediach swojego psiego przyjaciela, Dropsia, który "pomagał mu" w recenzowaniu kolejnych produkcji. Niestety, w czerwcu br. pies Tomasza Raczka odszedł. Choć minęły już cztery miesiące, ten wciąż mocno przeżywa stratę. Tomasz Raczek opowiedział o swojej żałobie w programie "Kanapa Knapa", który prowadzi Łukasz Knap. Porównał ją do żałoby po śmierci człowieka (w 1993 roku zmarł ojciec Raczka).
- Mimo że mój ojciec umarł dawno temu, bo w 1993 roku, to ja właściwie ciągle go wspominam, ciągle o nim myślę, ciągle się na niego powołuję. On ciągle istnieje w moim życiu, i to w taki dobry sposób. Sposób, powiedziałbym, wzmacniający. Tu minęły cztery miesiące, ale widzisz podczas tej rozmowy, że ja, mówiąc o Dropsiu, cały czas w środku się trzęsę. Więc to w ogóle mi nie przechodzi. I ten czas, bo mówi się czasem o żałobie... Jeśli używa się słowa "żałoba" po odejściu psa czy kota, to jest wiele osób, które uznają to za niestosowne. Że żałoba może być po człowieku. Otóż ja mówię: nieprawda. Żałoba po człowieku i po psie może wyglądać tak samo. Nie dość tego, ona może trwać tak samo długo - powiedział Tomasz Raczek.
Prowadzący zamieścił fragment rozmowy z publicystą w sieci i opatrzył go własnym komentarzem. "Może ktoś się oburzy, że @tomekraczek porównuje żałobę po rodzicu do żałoby po psie. Ja nie widzę w tym niczego niestosownego" - napisał i podzielił się z internautami swoją historią. Internauci opisywali w komentarzach własne doświadczenia, zauważając: "Oczywiście, że to taka sama żałoba". Dodawali również: "Ból jest taki sam".
Pożegnanie Dropsia oraz taty to nie jedyne traumatyczne wydarzenia, jakich doświadczył Tomasz Raczek. Krytyk swego czasu ujawnił, że samolot, którym leciał, został uprowadzony, co więcej - widział na własne oczy, jak porywacz zamordował stewardessę. Całość miała miejsce w latach 80. XX w. Z kolei w 2020 roku pożegnał on mamę - Krystyna Lipińska-Raczek zmarła w wieku 93 lat.