Wczoraj pisaliśmy w "Super Expressie", że wpłynęła skarga na "Top Model" do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Widzowie twierdzą, że program jest wulgarny i poniża młode kobiety. Ale zachowaniem jurorów, którzy każą dziewczynom zdejmować staniki przed kamerami i dotykają ich ciał, zniesmaczone są też same uczestniczki programu i ich rodzice.
- Wygrałam w głosowaniu internetowym, dostałam się do "30" najlepszych dziewczyn, ale zachorowałam, dostałam kolki nerkowej - mówi "Super Expressowi" jedna z uczestniczek show Karolina Pytlos (20 l.).
Modelka musiała zrezygnować z udziału w programie.
- I dziękuję Bogu, że tak się stało, bo jak widzę, co tam wyprawiają, to jest to szokujące. Gdyby mnie Woliński dotknął gdziekolwiek, to bym go chyba strzeliła. To jest niedopuszczalne. Porażka. W prawdziwym modelingu nie ma mowy, że modelka jest obmacywana - dodaje oburzona Karolina.
Karolina wie, co mówi. Ma doświadczenie. Brała udział w wielu pokazach mody i sesjach zdjęciowych dla magazynów poświęconych modzie.
Po wczorajszym artykule długo też nie musieliśmy czekać na odzew rodziców. Chcący zachować swoją anonimowość opowiadali, jak ten program wyglądał w oczach ich córek.
- Jest mi wstyd, że pozwoliłam córce wziąć udział w tym programie. Kasia wróciła z nagrań zapłakana. Mówi, że ją tam obmacywali i podczas programu, i za kulisami, twierdząc, że sprawdzają, czy nie ma sztucznych piersi, pupy. To karygodne - wyznaje mama 18-letniej dziewczyny, która chce pozostać anonimowa. - Nasi sąsiedzi, którzy oglądają program, zwyzywali ją od ladacznic za to, że tam świeci się tyłkiem - dodaje wzburzona.
Jest nadzieja, że teraz jurorzy będą lepiej traktować młode dziewczyny, które marzą o karierze modelki.