Karolina Pilarczyk nie gryzie się w język, jeśli chodzi o ocenę osób, które swoim niewłaściwym zachowaniem na ulicach narażają na śmierć innych, często także bezbronnych przechodniów. „Super Express” poprosił znaną drifterkę, by odniosła się do sytuacji, w której Patryk P. i jego koledzy stracili życie. - Wydarzyła się ogromna tragedia. Ja natomiast wielokrotnie powtarzam, że ulica to nie jest tor, to nie jest miejsce do wyścigów ani do driftingu. Jeśli chodzi o drifting na ulicy to jest po prostu ślizganie się, a nie żadne pokazywanie swoich umiejętności. Nie chciałabym również, żeby terminy takie jak wyścigi, czy rajdy były tutaj używane, bo one się wiążą z motosportem i profesjonalistami, a tu jest po prostu piractwo. Wielokrotnie powtarzam, że przekraczanie prędkości i jeżdżenie szybko po mieście jest głupotą, ponieważ na ulicy występuje szereg różnych czynników, które mogą wpłynąć na naszą jazdę. Możemy być świetnymi kierowcami, ale nie wszystko jesteśmy w stanie przewidzieć: nawierzchnia, inne samochody, ludzie, zwierzęta, zabudowania. Powinniśmy zachować szczególną czujność – grzmi Karolina Pilarczyk i podkreśla, że nawet najlepszy samochód może zawieść.
Karolina Pilarczyk apeluje o bezpieczną jazdę
- Trzeba pamiętać, że samochód to tylko maszyna. Najważniejszy jest człowiek w środku i nie można ufać, że pomogą nam systemy elektroniczne, super opony czy hamulce. To rzeczy, które poprawiają nam bezpieczeństwo, ale szybka jazda zawsze prowadzi do ryzyka wypadku – dodaje najlepsza drifterka. Gwiazda motosportu zwraca też uwagę na to jak szybko zużywają się opony przy nieodpowiedniej eksploatacji. Pilarczyk podczas zawodów lub treningów potrafi zużyć nawet 20 opon dziennie, czyli pomiędzy startami wymienia je pięć razy. - Każda szybka jazda, szybkie hamowanie, gwałtowne ruszanie, tzw. palenie gumy, czyli rotowanie kół powoduje ścieranie bieżnika i zmianę struktury opony, która zmienia swoje właściwości. Z każdym, kilometrem te właściwości się obniżają, a co za tym idzie spada przyczepność. Wszystkie jazdy ekstremalne sprawiają, że opony nie są w dobrym stanie – zauważa Karolina, która przyznaje, że nigdy nie miała ochoty, by próbować ekstremalnych zachowań za kierownicą w terenie zabudowanym.
Nawet mistrzowie kierownicy nie powinni ryzykować
- Swoje umiejętności szlifuję na odpowiednio przystosowanych torach. Brałam udział w wielu szkoleniach, na których obserwowałam, że doświadczeni kierowcy mają problemy z wychodzeniem z poślizgu przy 40 km/ha i to dało mi do myślenia, żeby naprawdę nie przeginać na ulicy. Nawet na torze auto mnie zaskakuje i dochodzi do różnych sytuacji, więc nie wyobrażam sobie ryzykować w miejscach, gdzie mogłabym narażać innych na utratę zdrowia i życia – podkreśla sportsmenka, przypominając, że do ekstremalnej jazdy jest wiele odpowiednio przystosowanych miejsc. - Możemy sobie szarżować i ryzykować swoim życiem, bo są do tego miejsca, w których można to zrobić, ale nie narażajmy innych, którzy jadą bezpiecznie, czy spacerują chodnikiem, a tymczasem mają wokół wariatów. Uważam, że osoby, które świadomie przekraczają prędkość są potencjalnymi zabójcami – dodaje.