Transpłciowa córka dziennikarza TVN24 pozwała go do sądu! Na sali rozpraw odbył się prawdziwy dramat: "Zaczęła płakać, wyć właściwie"

2021-11-21 22:01

Znany dziennikarz TVN24, Piotr Jacoń przechodzi istny koszmar. Rok temu musiał się zmierzyć z wyznaniem swojej córki, że jest transpłciowa, a teraz został przez nią pozwany do sądu. To co wydarzyło się na sali rozpraw naprawdę chwyta za serce.

Piotr Jacoń

i

Autor: Instagram

Piotra Jaconia nikomu przedstawiać nie trzeba. Dziennikarz to jedna z bardziej znanych twarzy TVN24. Nikt jednak nie miał pojęcia, że prezenter na co dzień musi się mierzyć z takimi problemami rodzinnymi. Kilka miesięcy temu przyznał, że jego dziecko poinformowało go, że jest transpłciowe. Przez 20 lat, Jacoń oficjalnie miał syna. Jednak pod koniec zeszłego roku dowiedział się, że tak naprawdę czuje się on kobietą.

ZOBACZ: Dziennikarz TVN ma transpłciową córkę. Opowiedział o swojej reakcji. Nawiązał do wulgarnej wypowiedzi Pawłowicz

- Latem ubiegłego roku moje dziecko zaczęło przebąkiwać, że robi jakieś badania i „o czymś musi nam powiedzieć”. Dopytywaliśmy z żoną, o co chodzi, ale słyszeliśmy, że „jeszcze jest za wcześnie”. Mieszkamy w Gdyni, Wiktoria studiuje w Warszawie, więc ta kluczowa rozmowa odbyła się przez telefon, na głośnomówiącym. Nie pamiętam dokładnie jej słów, ale musiała powiedzieć, że od dawna źle czuje się w swoim ciele. Musiała powiedzieć, że jest kobietą i używa imienia „Wiktoria”. Wspominała o terapii hormonalnej - wyznaje dziennikarz w wywiadzie dla magazynu "Replika".

To był prawdziwy szok dla Jaconia i jego żony. Od razu jednak wiedzieli, że akceptują swoje dziecko i będą je wspierać. Wtedy jeszcze nie wiedzieli, jak trudna czeka ich droga. Córka dziennikarza zdecydowała się oficjalnie zmienić płeć oraz imię. Niestety to wiązało się ze złożeniem pozwu przeciwko swoim bliskim!

- Lata temu wymyślono procedurę metrykalnego ustalenia płci i nic się od tego czasu nie zmieniło. Można go przejść tylko na drodze pozwu przeciw własnym rodzicom. Dziecko musi mnie pozwać, oskarżyć o to, że wraz z żoną źle określiliśmy jego płeć przy narodzinach - wyjaśnia dziennikarz w wywiadzie dla Wirtualnej Polski.

Jak wyjaśnia, obecnie są na etapie rozpraw sądowych, a całą sytuację postrzega jako coś całkowicie absurdalnego. Okazuje się, że państwo w ogóle nie jest przygotowane na takie sprawy. - Córka mieszka w Warszawie, ja tam pracuję, ale dom jest w Trójmieście, więc wziąłem od niej pozew przeciwko nam i samodzielnie złożyłem go w sądzie w Gdańsku. Żeby było szybciej - mówi. Jednak największy dramat odbył się na pierwszej rozprawie. Jacoń do dzisiaj nie może wymazać wspomnień z tamtego dnia.

- Musiała na głos wypowiedzieć swoje stare imię, tzw. "deadname". Zrobiła to szeptem. Sąd poprosił, aby powiedziała głośniej. I w tym momencie się rozpadła. Zaczęła płakać, wyć właściwie. I cały ten sztuczny koncept podzielenia nas – dziecka i rodziców – wziął w łeb. Bo widząc, jak Wiktoria płacze, poleciałem do niej i ją objąłem. Nie była w stanie nic mówić. Stała i się trzęsła - wspomina Piotr.

Jacoń dostrzega wiele trudności i przeszkód, z którymi muszą walczyć osoby transpłciowe w Polsce. Dotyczy to nie tylko spraw w sądach, ale również kosztownego leczenia, którego nie pokrywa NFZ. Jacoń na bazie własnych doświadczeń postanowił napisać książkę, w której przeprowadza rozmowy z osobami trans i ich rodzinami.

Sonda
Wspierałbyś swoje dziecko, gdyby okazało się, że jest transpłciowe?
Lidia Stopyra ordynator Oddziału Infekcyjnego i Pediatrii o stanie niemowlęcia z ciężkim przebiegiem Covid-19

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki