O tym, że Jerzy Trela nie żyje, dowiedzieliśmy się w niedzielę. Tę smutną informację w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" potwierdził syn aktora. Wybitny artysta, a także znakomity profesorem PWST w Krakowie, któremu sławę przyniosły role w takich filmach jak: "Znachor", "Autoport z kochanką", czy "Quo vadis" zmarł po długiej chorobie. Aktor ponad 20 lat temu walczył z nowotworem. I choć udało mu się pokonać potworną chorobę, ta w 2017 roku znowu powróciła. Jak rozpisywały się media, pan Jerzy przeszedł zabieg, który niestety nie przyniósł oczekiwanych rezultatów. W styczniu tego roku stan zdrowia artysty znacznie się pogorszył.
ZOBACZ: Jan Nowicki traci pamięć. Dramat aktora, którego ludzie pokochali m.in. za rolę Wielkiego Szu
Wieloletnia przyjaźń
W trudnych chwilach Jerzy Trela mógł liczyć na wsparcie Olgierda Łukaszewicza, z którym poznał się na studiach w Krakowie. Panowie od razu bardzo się polubili.
– Przyjaźniliśmy się, mimo że Jerzy był ode mnie starszy o cztery lata i o rok niżej na studiach – mówi nam pan Olgierd. – To były czasy szalone, czasy, kiedy był żywy ruch studencki teatrów, czego ja dziś nie widzę. To powodowało, że byliśmy buntownikami. Krzysztof Jasiński (79 l.) wniósł taki dynamit pomiędzy nas i zdolności organizacyjne. Dlatego inscenizacja „Pamiętników Wariata” Jana Łukowskiego zrobiła furorę – wspomina aktor.
Trela przygarnął Łukaszewicza pod swój dach
Po studiach, kiedy Trela był już po ślubie z Georgettą Trelą i miał już dwójkę dzieci, Piotra (dziś 55 l.) i Monikę (dziś 48 l.), przygarnął pod swój dach Łukaszewicza, który nie miał swojego lokum.
– Był wspaniałym przyjacielem. Przede wszystkim udzielił mi możliwości zamieszkania u siebie w domu po studiach. Mieszkałem u niego przez rok – opowiada nam aktor.
Ostatnia rozmowa
Ich przyjaźń trwała do samego końca.
– Często się widywaliśmy. Odwiedzałem Jurka zawsze, kiedy byłem w Krakowie, a on odwiedzał mnie. Ostatni raz rozmawialiśmy w marcu, w jego 80. urodziny. Trudno uwierzyć, że już go z nami nie ma – dodaje.