Na festiwal pod patronatem Władimira Putina, który odbywał się w kwietniu, Trojanowska została zaproszona wraz z innymi polskimi artystami. Wszystko było w porządku do czasu powrotu.
Przed odlotem do kraju, na moskiewskim lotnisku Trojanowska wywołała skandal. Jak pisze "Fakt", gdy zorientowała się, że zginęły jej dokumenty, zaczęła się awanturować i obrażać ludzi. Wreszcie aktorką musiała się zająć milicja.
- Trochę głupio o tym opowiadać. Faktycznie, pani Iza, która była gościem specjalnym, mówiąc elegancko, źle się poczuła i musiała interweniować policja - przyznał w rozmowie z "Faktem" organizator imprezy Piottr Skulski.
Trojanowska spędziła cały dzień w miejscowym komisariacie. Wróciła do kraju dzięki pomocy polskiej ambasady.
Aktorka nie chciała komentować tego incydentu. Gdy dziennikarze gazety próbowali z nią porozmawiać, rzuciła słuchawką.