Okazuje się, że pijackie libackje, igraszki w bzykalni i pokazywanie gołej klaty to była dla Trybsona ciężka praca. A najbardziej męczyło go to, że w rzeczywistości wcale nie jest umięśnionym krnąbrnym byczkiem, tylko spokojnym, ułożonym młodym człowiekiem. I jak sam twierdzi po prostu udawał.
- Uczciwie pracowałem, robiłem z siebie głupka, ale nie za darmo - wyznał Trybson. I zaraz narzeka, że wbrew plotkom, wcale nie dorobił się fortuny na wygłupianiu się w Warsaw Shore. - Milionera ze mnie zrobili, że niby zarabiam 20 tysięcy na miesiąc - żali się Paweł. Przyznaje też, że chciałby, żeby jego pięć minut sławy trwało jak najdłużej.
Jak myślicie, uda mu się zrobić karierę w showbizmesie?
Czytaj też: WARSAW SHORE odcinek 13. Ekipa z Warszawy Online s1 e13. Życie po życiu. Oni się kiedyś rozmnożą...