Piosenkarka jazzowa o wielkich wokalnych umiejętnościach. Dla niej komponują czołowi muzycy jazzowi, jak Henryk Miśkiewicz czy Jan Ptaszyn Wróblewski. Przed laty oczarowała publiczność piosenką "Podaruj mi trochę słońca", która także odmieniła jej los. Była akurat po występach w Norwegii, gdzie zostawiła męża. On nie widział przyszłości w Polsce. Wróciła więc z 2,5-letnią córką Pamelą i wtedy spotkała Ryszarda Sibilskiego, miłość od pierwszego wejrzenia. Po 16 latach szczęśliwego pożycia wzięli ślub, a rok później urodziła się ich córka Gabrysia. Dziś artystka często podkreśla, że jej ostoją jest rodzina.
- Ilekroć panią widzę, zawsze się pani uśmiecha. To mina prawdziwa czy na użytek publicznego wizerunku?
- Niczego nie robię na pokaz albo tylko po to, żeby komuś zrobić przyjemność. Ale nie zawsze było mi do śmiechu. Miewałam gorsze dni i wtedy różne myśli przychodziły mi do głowy. Zwłaszcza, że jestem bardzo krytycznie wobec siebie nastawiona. I czasami dochodzę do wniosku, że tak naprawdę, na niczym się dobrze nie znam. Na szczęście takie stany nigdy nie trwają długo.
- Te gorsze nastroje pewnie miały miejsce, kiedy podejmowała pani decyzję o odchudzaniu? Niektóre kobiety dotkliwie przeżywają kuracje odchudzające, szczególnie gdy są one drakońskie...
- Wtedy nie było mi łatwo, to prawda. Sporo na ten temat może powiedzieć moja rodzina. Miałam w swoim życiu "dietetyczne" epizody. Bo co tu dużo mówić, chciałam mieć ileś tam kilogramów mniej. I osiągałam to, tylko jakim kosztem! Ta zmienność nastrojów, prawie depresja, bardzo mnie męczyły.
- Wygląd ma dla pani aż tak wielkie znaczenie?
- Współczesny świat kreuje modę na szczupłych, pięknych i młodych. Jeśli ktoś taki nie jest, może mieć w życiu gorzej. Stąd bierze się popyt na te wszystkie zabiegi upiększające.
- Powiedziała pani kiedyś, że świat ławiej wybaczy pijakowi, głupcowi, złodziejowi niż grubemu. Mocne słowa!
- Bo świat naprawdę nie lubi ludzi puszystych. Takim zawsze ktoś wypomni, że przesadzili z tą puszystością. Tymczasem trzeba na to spojrzeć inaczej. Ja wraz z upływem czasu w inny sposób postrzegam piękno człowieka. Nie jest ono czymś, co widać na zewnątrz, ale czymś, co siedzi w jego wnętrzu. Podobają mi się ludzie, którzy mają w sobie jakiś świetlisty promień, od którego nie można się oderwać. I właśnie taki promień powinien być ozdobą człowieka.
- Czy w pani życiu miało miejsce jakieś zdarzenie, które mogło wpłynąć na takie właśnie postrzeganie człowieka?
- To raczej nie jest kwestia jakiegoś konkretnego zdarzenia. Ale pamiętam, gdy kiedyś odwiedziłam w szpitalu swoją przyjaciółkę. Była poważnie chora. Wtedy uświadomiłam sobie, jak bez sensu, jak niepoważnie wygląda moje zmaganie się z dietą. I że w życiu jest tyle ważniejszych spraw niż przeglądanie się w lustrze i wyszukiwanie niedoskonałości w urodzie.
- Teraz pani promienieje...
- Mam powody do radości. Pracuję nad nową płytą, nad książką, lada dzień wybieram się na wakacje, na Mazury. I z powodu najważniejszego wydarzenia w rodzinie - ślubu córki.
- Rodzina zawsze była dla pani na pierwszym planie?
- Tak. Bez śpiewania mogłabym żyć, bez rodziny - nie. I chyba udało mi się przekazać to swoim córkom, że rodzina jest najważniejsza w życiu człowieka.
- Pani znajomi podkreślają, że jesteście bardzo szczęśliwą rodziną. A przecież artyści bywają kapryśni i życie z nimi raczej nie należy do łatwych.
- Widocznie nam się udało. Ponad 30 lat w związku z tym samym mężczyzną też o czymś świadczy, prawda? Mimo przelotnych burz, jakie w każdej rodzinie mają miejsce, opanowaliśmy wszyscy do perfekcji sztukę kompromisu. Jest nam tak dobrze ze sobą, że staramy się żyć kolorowo. Tak, jak śpiewam w piosence "Do przodu żyj, żyj kolorowo, marzenia najbarwniejsze miej, z wesołą miną spotykaj swój kolejny świt"...
- Dziękuję za rozmowę. Ewa Bem
Warszawianka, zodiakalne Ryby, ur. w 1951 roku. Absolwentka Liceum im. S. Batorego w Warszawie. Karierę artystyczną rozpoczęła w 1969 roku w Klubie Stodoła. Rok później została wokalistką zespołu Bemibek, z którym wystąpiła na Międzynarodowym Festiwalu Jazzowym Jazz Jamboree w Warszawie. Współpracowała z wybitnymi polskimi kompozytorami jazzowymi oraz autorami tekstów. Także z gitarzystą Janem Borysewiczem i śpiewaczką operową Małgorzatą Walewską. Nagrała 15 albumów, m.in. "Żyj kolorowo" (1993), "Mówię tak, myślę nie" (2010) oraz "Kakadu" (2007) - złota płyta. Laureatka licznych nagród i wyróżnień.