Andrzej Turski (†70 l.) zmarł w sylwestrowy poranek. Nie zdążył pożegnać się z najbliższymi. Nie znane są jeszcze szczegóły pogrzebu dziennikarza, wiadomo jednak, że spocznie obok ukochanej żony Zofii (†66 l.) w Słomczynie pod Warszawą. Odeszła trzy lata temu. Byli razem 40 lat. Gdyby oboje żyli, w tego Sylwestra, obchodziliby piękną 43. rocznicę ślubu.
- A teraz znów są razem - napisała na facebooku Ula Chincz, córka dziennikarza i dodała: - Ogrom wsparcia i ciepłych słów od Was jest niezwykły. Dziękuję.
Wieść o śmierci pana Andrzeja poruszyła wielu. Wierzyliśmy, że wróci do nas, że usłyszymy jego piękny głos. Bo przecież... był nawet moment, że stan zdrowia pana Andrzeja minimalnie poprawił się. Niestety zdarzyło się najgorsze. Andrzej Turski odszedł... - Nie został wybudzony ze śpiączki. Lekarze nie zdecydowali się na ten krok, w obawie o jego życie. I jak widać, te obawy okazały się prawdziwe - słyszymy od pracownika TVP.
Andrzej Turski chorował na cukrzycę. Z początkiem grudnia poinformował, że zdecydował się odejść z "Panoramy". Chciał odpocząć, tłumaczył, że facet w jego wieku nie może "tak zasuwać". Niestety, 5 grudnia trafił do szpitala.
CZYTAJ TEŻ: Andrzej Turski umarł w rocznicę ślubu [ZDJĘCIA]
- Nie zdążył pożegnać się z najbliższymi, córką Urszulą, wnukiem Ryszardem - słyszmy od osoby pracującej w telewizji. Nie pomachał nam, widzom, na do widzenia siedząc po raz ostatni w studiu Panoramy, choć bardzo tego chciał.