Finał programu "Hotel Paradise" już za nami, a dziś media sparaliżowały informacje przekazane przez jednego z uczestników. Łukasz Karpiński dał się poznać widzom show TVN jako życzliwy i sympatyczny mężczyzna, który jako pierwszy ruszał z pomocą w każdej sytuacji. Czara goryczy jednak się przelała, bo patologiczne wydarzenia, które miały miejsce we wrześniu, mają swoją kontynuację w teraźniejszości. Sprawą zajmuje się już policja.
W TVN tego nie zobaczycie, wstrząsająca awantura pomiędzy uczestnikami "Hotel Paradise", jeden drugiemu roztrzaskał butelkę na głowie!
Dziś ukazał się obszerny wywiad z Łukaszem Karpińskim, który ujawnił patologię z wrześniowej imprezy, której nie zobaczycie w telewizji TVN, a w której brali udział niemal wszyscy uczestnicy "Hotel Paradise". Pomiędzy Karpińskim a innym uczestnikiem, którego widzowie randkowego show bardzo dobrze znają, doszło do ostrej awantury, która zakończyła się tym, że Karpiński został uderzony z całej siły w tył głowy litrową, szklaną butelką. Po uderzeniu zwaliło go z nóg i w wyniku upadku złamał rękę.
ZOBACZ TEŻ: Maryla Rodowicz wbiła się w taką miniówkę, że odsłoniła zbyt wiele. Na widok jej ciała padniecie!
- Mój serdeczny kolega uderzył mnie butelką w głowę, kiedy chciałem go rozdzielić z innym moim człowiekiem. Zachował się jak frajer. On czuł chyba do mnie zawiść albo zazdrość. Po uderzeniu upadłem na rękę, a łokieć wyszedł mi ze stawu. Ręka praktycznie wisiała. (...) Była to dla mnie przykra sytuacja, tym bardziej że robiąc duży projekt z TVN-em, przyszła taka niespodzianka. Uziemiła mnie na długi czas. Straciłem trochę forsy, zdrowia i nerwów. Bardzo nieprzyjemna sytuacja - powiedział Pomponikowi uczestnik show TVN.
Pilnie przewieziono go do szpitala, ale to co potem zrobił jego oprawca odbiera mowę
Na miejsce tych koszmarnych wydarzeń od razu wezwano karetkę, która przewiozła Karpińskiego do szpitala. Uczestnikowi "Hotel Paradise" podano silne leki przeciwbólowe, nastawiono rękę, która następnie została usztywniona gipsem. Gwiazdor show TVN powiedział także Pomponikowi, że w momencie, gdy przebywał w szpitalu, jego oprawca poszedł na policję i zgłosił, że został przez niego pobity.
- Z tego, co mi wiadomo, ten człowiek, który uderzył mnie butelką, od razu pobiegł na policję. Dla mnie to absurd. Dodatkowo teraz opowiada jakieś bajki. Na całe szczęście przyszłość wszystko zweryfikuje, bo był tam monitoring. Nie pozwolę, aby ktoś pocierał sobie moim imieniem tyłek - powiedział Łukasz Karpiński.
Uczestnik nie chciał zdradzić tożsamości swojego oprawcy, jednak potwierdził, że wszyscy widzowie "Hotel Paradise" bardzo dobrze go znają. Okazuje się, że już niedługo sprawa ma rozstrzygać się przed sądem. Przy okazji innego pytania podczas wywiadu ujawnił, że nie utrzymuje kontaktów z Kamilem i Robertem. Szokujące zdjęcia obrażeń Karpińskiego znajdziecie niżej.