- Wygrana była dla mnie ogromnym zaskoczeniem. Tak naprawdę uważam, że wokalnie był to jeden z moich gorszych występów, ale wyzwanie było przeogromne i chyba tak naprawdę przerastające moje możliwości. Zaśpiewać panią Walewską jeden do jednego jest wręcz niemożliwe, ale jurorzy mnie docenili, a koledzy z programu bardzo pomogli mi bym piąty odcinek wygrał. Jestem im za to wdzięczny - kwituje Chamski.
- Od początku wiedziałem, że muszę bardziej postawić na show, pobawić się tematem i zbudować postać diwy operowej. Potraktowałem więc ten występ trochę z przymrużeniem oka. Myślę że wygrałem między innymi dzięki ogromnemu biustowi, który prezentowałem na scenie – śmieje się Artur. - Co się nie dośpiewa to się „dowygląda”, razem z charakteryzatorkami postawiliśmy więc na biust i się opłaciło. Dziewczyny pracowały nade mną prawie 5 godzin – dodaje rozbawiony.